Głosowanie nad kontrowersyjną dla środowisk prawicowych konwencją, odbyło się w miniony piątek (6.02). Głównym zarzutem prawej strony sceny politycznej jest „ukryte promowanie ideologii gender”.
Przemoc, zarówno w stosunku do kobiet, jak i rodzinna rodzi się głównie z braku szacunku do drugiej osoby, a także z poczucia wyższości (fizycznej, psychicznej czy finansowej). Konwencja przede wszystkim ma chronić coraz większe grupy ludności muzułmańskiej zamieszkujące Europę, w której to kulturze przemoc może być usprawiedliwiana względami religijnymi.
W Polsce zapisy o źródłach przemocy wynikających z religii powodują burzę w szklance wody, politycy wszelkiej maści przerzucają się niewybrednymi epitetami, jedni dopatrują się zagrożenia dla polskich tradycji, drudzy przekonują, że Kościół Katolicki nie walczy z przemocą w rodzinie dyskryminując na wielu płaszczyznach rolę kobiet. W tej całej przedwyborczej grze politycznej rzadko przebija się głos rozsądku mówiący o nadrzędności Konstytucji RP nad Konwencją Rady Europy, przez co ewentualne obawy środowisk prawicowych wynikające z możliwej interpretacji art. 12 i 14 konwencji wydają się być formułowane na wyrost.
Bez względu na poglądy warto przed wyborami wiedzieć, jak głosowali nasi posłowie w drażliwych dla społeczeństwa sprawach. W głosowaniu wzięło udział 437 posłów, za ratyfikacją konwencji było 254, w tym: Zofia Czernow, Grzegorz Schetyna, Ewa Drozd, Robert Kropiwnicki, Norbert Wojnarowski (wszyscy PO), Małgorzata Sekuła-Szmajdzińska, Ryszard Zbrzyzny (oboje SLD) oraz Henryk Kmiecik (PSL). Przeciwnych przyjęciu ustawy było 175 posłów, w tym Adam Lipiński, Marzena Machałek, Elżbieta Witek i Wojciech Zubowski (PiS). Głosów wstrzymujących się było 8, a udziału nie wzięło 22 parlamentarzystów.