W ramach cyklu „Słownik Sytuacji” w miniony piątek odbyły się w Biurze Wystaw Artystycznych dwa performance Dariusza Fodczuka – „Teatrzyk Terapeutyczny” oraz „Paramorfeusz”.
To była wyjątkowa terapia. Początek spokojny i zabawny. Tak wiec, aby poczuć się naprawdę swobodnie, trzeba zostawić w szatni okrycia wierzchnie i torby też rzucić w kąt. Mała rozgrzewka – machamy ramionami i skaczemy w miejscu. Może wspólne śpiewanie... na przykład hymn sztuki performance pod niemieckim tytułem „Performance machen”.
Dopiero teraz możemy robić kije - bierzemy trzy stoły, wbijamy w nie z całej siły gwoździe. Gdy to nie pomoże, chwytamy za piłę elektryczną i tniemy blaty. Kontrole nad terapią przejęła grupa młodych ochotników.
Fodczuk patrzy, trochę pomaga. Nikogo nie namawiał, nie atakował - udział w terapii był dobrowolny. Kije w postaci nóg od stołów są już prawie nasze, a melodia zagrzewa do boju, aż wióry lecą.
Das ist doch suuuuuuper! – słyszymy kolejne strofy hymnu sztuki performance. Gdy kije są już gotowe, podstawiamy trzy kolumny i kładziemy na nich książki. Duży zamach i uderzamy. Może się dostać każdemu: pozytywistom i romantykom, przyrodnikom i filozofom. Trzech osobników przy aplauzie widzów wyżywa się na książkach, a Fodczuk z inną trójką szybko się namawiają. Zabawnie jest do momentu, gdy w rytm uderzeń słyszymy nagle hymn Polski śpiewany przez artystę i dwóch innych ochotników.
Agresywne wbijanie gwoździ w stół czy bicie książek do Mazurka Dąbrowskiego nie jest tylko sposobem na radzenie sobie ze stresem. Trzeba jednak przyznać, że wysoce stresogenna może być obserwacja, jak niektórzy z nas postrzegają swój kraj, stawiają go ponad resztę świata, a patriotyzm staje się skrajnym, wywołującym agresję nacjonalizmem i żelaznym ramieniem niektórych drużyn w walce politycznej.
Działanie Dariusza Fodczuka pt. „Teatrzyk Terapeutyczny” może być szansą dla wyrównania dysfunkcji w zakresie pojmowania polskości.
Wyciszył wszystkich „Paramorfeusz” - performance tykających wahadełek. Gdy tylko złapią rytm, zaraz zaczną go gubić.
Fodczuk przyspiesza i spowalnia transowe tykanie. Nie pada żadne słowo. Jest ciemno. Słusznie zauważył Paweł Jarodzki, że zatraciliśmy poczucie czasu. Wróciliśmy do punktu wyjścia, ale już nie tacy sami.