Pamiętniki Adama i Ewy. Mark Twain
Święci czasem schodzą z obrazów, a Adam i Ewa wychodzą z Biblii. W fantastycznym utworze Marka Twaina byli po prostu mieszkańcami Raju, pierwszymi ludźmi na świecie. Adam pojawił się pierwszy, żył spokojnie, w ciszy, na nic nie narzekał, ze wszystkim był pogodzony. „To nowe stworzenie o długich włosach ciągle staje mi na drodze. Czatuje wciąż w pobliżu i podąża moimi śladami. Nie lubię tego”; To Ewa, ich początki były trudne, ona wszystko nazywała, dociekała, oswajała zwierzęta, dużo mówiła, odkryła ogień i podążała za Adamem.
On starał się ją odgonić.
Adam i Ewa niczego wcześniej nie znali, nie mieli na kim się wzorować, wszystko z ich udziałem było pierwsze. Ze wszystkich uczuć po 40 latach najsilniejsza okazała się miłość.
Ewa o Adamie: „Ogród jest utracony, lecz jestem szczęśliwa, gdyż odnalazłam Adama. On kocha mnie jak potrafi, a ja kocham go ze wszystkich sił swej namiętnej natury […] Kiedy zadaję sobie pytanie, dlaczego go kocham, dochodzę do wniosku, że nie wiem i nie pragnę wiedzieć. […] Modlę się, abyśmy zeszli z tego swiata razem – to pragnienie nie zniknie z tej ziemi…”
Adam o Ewie: „Po tylu latach dochodzę do wniosku, że pomyliłem się co do Ewy; lepiej żyć poza Ogrodem z nią, niż w w Ogrodzie bez niej. Z początku sądziłem, że za dużo mówi, lecz teraz zmartwiłbym się, gdyby ten drogi głos zniknął z mego życia. […]
I zdanie, które pięknie podsumowuje pierwszą ludzką miłość:
„Na grobie Ewy Adam: Gdziekolwiek była ona, tam był Raj”. Obyśmy wszyscy trafili do własnego raju.
PS. Mark Twain napisał „Pamiętniki Adama i Ewy” w 1906 roku, z humorem opisał w nich pierwszą parę, wynikające z ich płci różnice w podejściu do świata, role przypisywane kobietom i mężczyznom, wzorowane na tych z początku 20 wieku. Twain nie potknął się nawet wtedy, kiedy Ewa przyniosła do domu dziwne stworzenie. Ta humoreska liczy niespełna 50 stron i według mnie wcale się nie zestarzała.
(JJ)
Drogi mojego życia. Wspomnienia. Marta Hauptmann
On – Carl Hauptmann, i one – Marta i Maria, żona pierwsza i druga. Chciałbym napisać, że to los połączył całą trójkę, ale to raczej Carl, dość świadomie wybrał życie z Marią, zostawiając Martę. I tutaj robi się ciekawie, bo jednak nie do końca – najpierw, bierze kredyt pod zastaw własnego domu, aby wybudować dla Marty nowe miejsce do życia – tak powstaje, tuż obok domu Carla, willa Polny Krzew.
Potem, już po rozwodzie byli małżonkowie spotykają się prawie codziennie, a Marta w dalszym ciągu ma ogromny wpływ na pisarza i jego twórczość. Po jego śmierci relacje pomiędzy paniami popsują się całkowicie, zwłaszcza, że to Marta stanie się, z testamentowej woli Carla, spadkobiercą jego życiowego dorobku, zostawiając Marii w spadku dom.
Nie pierwszy, nie ostatni to przypadek w ludzkiej historii, kiedy trójkę osób łączą więzi niejako z musu, czy też zastanej sytuacji. Trudno nam dzisiaj oceniać, kto stracił najwięcej, a kto zyskał najbardziej w tym osobliwym szklarskoporębskim Ménage a trois. Zajrzeć za to możemy, po części, w duszę Marty Hauptmann dzięki książce „Drogi mojego życia. Wspomnienia”.
Autorka swoje wspomnienia pisała do 1914 r., a następnie uzupełniała je między 1921 a 1924 r. Znaczna część zebranych w książce wspominek, dotyczy jej życia z Carlem do czasu rozwodu w 1908 r. I jest to oczywiście najmocniejsza strona, ale dzięki redakcji naukowej prof. Krzysztofa Kuczyńskiego możemy dowiedzieć się także, co o Marcie pisali i myśleli jej znajomi i przyjaciele. Z kolei w aneksie, znalazło się miejsce na mały słownik nazw geograficznych występujących w tekście czy zapis rozmowy o bohaterce z profesorem.
Wiedząc jak zakończył/nie zakończył się etap wspólnej drogi Marty i Carla, nie zdradzę za dużo pisząc, że i samo życie z artystą nie było dla niej łatwe. Muszę jednak przyznać, że podziwiam hart ducha tej wspaniałej kobiety, która odważyła się na pełnię życia, a przeciwności, które stawały jej na drodze, potrafiła obracać na swoją korzyść.
Książka dostępna w Dziale Regionalnym z Czytelnią Książnicy Karkonoskiej.
(JL)
Szczęśliwy książę. Oskar Wilde, adaptacja i ilustracje: Harry Woodgate (opowiadanie 6+).
Głównymi bohaterami tej opowieści są posąg Szczęśliwego Księcia oraz Jaskółczy Chłopiec. Nieruchomy posąg ze złota, choć przedstawia księcia, który za życia zaznawał samych przyjemności i nigdy w życiu nie widział ludzkiej niedoli, płacze teraz rzewnymi łzami. Na wysokim piedestale widzi całą nędzę swoich poddanych i prosi Jaskółczego Chłopca, by ten zaniósł ubogiej matce rubin z jego miecza. Tak zaczyna się ich współpraca, która z czasem przeradza się w przyjaźń.
Piękne przesłanie tej książki to wskazanie, że bardziej warto zwracać uwagę na ludzkie nieszczęście, któremu można zaradzić, niż na same wspaniałości i cuda tego świata. Prezentowana opowieść dobitnie ilustruje, że prawdziwe szczęście to dawać i być wrażliwym na innych, a dobrym władcą jest nie ten, który okrywa się złotem, tylko wrażliwy na nędzę osób mu poddanych.
Oskar Wild napisał to mądre opowiadanie dla dwóch swoich synów i myślę, że udało mu się w nim zawrzeć więcej prawdy o szczęściu, niż w utworach wielu współczesnych autorów. Harry Woodgate odświeżył treść, nadając jej bardziej atrakcyjny graficznie wygląd. W środku dominuje tylko biel i fiolet, w tych kolorach są zarówno ilustracje, jak i litery. Plusem jest też wyraźna, duża czcionka, którą łatwo będzie odczytywać przed snem. Bardziej barwna jest przyciągająca wzrok żółcią, różami, fioletami i złotem, estetyczna okładka oraz biały, elegancki i pełen zawijasów tytuł.
Polecam „Szczęśliwego księcia” do czytania dla całej rodziny. Każde pokolenie powinno przypominać sobie o tych wartościowych przesłaniach. Tę książkę znajdziecie w Bibliotece Dziecięco-Młodzieżowej w dziale dla najmłodszych.
mkc