Start wycieczki to pętla autobusowa MZK („1”) w Jeżowie Sudeckim umiejscowiona przy ulicy Długiej. Początek wędrówki odbywa się w kierunku północnym (pod górę) w stronę zabytkowego Domu Gwarków. Jeżów Sudecki to jedna z najstarszych wsi w Kotlinie Jeleniogórskiej. Dzisiaj to siedziba gminy z rozrastającą się sypialnią domków jednorodzinnych, kiedyś przede wszystkim „Mekka szybowników”, jeszcze dawniej osada górnicza trwale związana z Jelenia Górą.
Dom Gwarków (z 1601r, prawdopodobnie najstarszy drewniany dom w Sudetach) wybudowany na zlecenie rajców Jeleniej Góry jako karczma dla górników. Gwarkowie osadzeni zostali w Jeżowie Sudeckim w związku z udzieleniem im koncesji na wydobycie rud złota i srebra przez radę miasta Jelenia Góra, do której od 1506 r. należała wieś. Szkoda, że obecnie zabytkowy Dom Gwarków jest w złym stanie technicznym. Po kapitalnym remoncie mogłaby być to spora atrakcja przyciągająca turystów w drodze na Szybowisko (561m) i Stromiec (551m). Fajnie jakby władze gminy dostrzegły drzemiący potencjał tkwiący w tym budynku i spróbowały pozyskać środki na jego rewitalizację.
Idąc w górę Jeżowa Sudeckiego dochodzę do skrzyżowania dróg (przy ulicy Długiej) przy którym zlokalizowane są drogowskazy szlaku czarnego. Wybieram kierunek północny ze strzałką na Stromiec. Szlak czarny został poprowadzony tędy stosunkowo niedawno w ramach projektu z dofinansowaniem unijnym „Przekraczamy granice”. Dobrze, że tak się stało, bo przywrócono masowej turystyce Stromiec stanowiący kiedyś główny cel wycieczek w tej okolicy.
Rozległe łąki i pastwiska (zlokalizowane pomiędzy Szybowiskiem, a Stromcem) dają szeroki punkt widzenia na krajobrazy. Zniewalają każdego obserwatora pojawiającego się w tym miejscu. Z daleka uderza wyniosłość Stromca zdecydowanie wybijającego się wysokością. Po kilku minutach spaceru wzdłuż pastucha elektrycznego docieram do węzła szlaków (żółtego i czarnego). Wybieram jaśniejszy kolor znaków (w lewo). Wygodną ścieżką poprowadzoną zakosami wspinam się na wierzchołek Stromca, pod którym znajdują się pozostałości po kamieniołomie piaskowca (wydobywanego tutaj już w XIII i XIV wieku). Bloki skalne ze szczytu były transportowane specjalnymi rynnami, których pozostałości bez trudu dostrzeżemy „gołym okiem”. Bazylika jeleniogórska (św. Erazma i Pankracego) zbudowana została właśnie z tego materiału skalnego. Po dawnych polach górniczych zachowało się sporo granicznych słupków z charakterystycznymi krzyżykami.
Stromiec leżący w Grzbiecie Małym Gór Kaczawskich już w 1906 roku posiadał drewnianą wieżę widokową, która umożliwiała delektowanie się atrakcyjną panoramą gór, szczególnie piękną w kierunku południowym na Karkonosze. Obecnie zachowały się nawet elementy dawnych ławeczek (piaskowcowe murki) dla przybywających tutaj turystów. Szkoda, że dzisiaj zarośnięty wierzchołek góry nie posiada walorów widokowych. W 2014 roku ekipa Dzikich Sudetów odkryła trzy jaskinie na Stromcu („Schron Gwarków”, „Jaskinię za Przesmykiem”, „Jaskinię w Stromcu”). Są one dostępne tylko dla osób posiadających odpowiedni sprzęt i umiejętności. Osoby chcące zobaczyć Stromiec z centrum Jeleniej Góry najlepiej dostrzegą go z ulicy Pocztowej w kierunku rzeźby „Porwania Europy”. Będzie to świetna „zajawka”, aby go wkrótce osobiście odwiedzić. Od ostatniego przystanku w Jeżowie Sudeckim to tylko 35 -40 minut lekkiego marszu z akcentem na topie.
Wracam do węzła szlaków i skręcam w lewo (czarnym szlakiem) w kierunku na Grodzisko. Od strony północnej okrążam Stromiec i schodzę dosyć szybko do Płoszczyny polną drogą pomiędzy łąkami i pastwiskami. We wsi wychodzę na przystanku autobusowym z tablicą informacyjną o Zamku w Płoszczynie (Grodzisku). Kontynuuję wędrówkę kierując się w prawo w górę miejscowości. Ten odcinek pokonuję połączonymi szlakami (niebieskim i czarnym) asfaltową drogą wzdłuż potoku. Po około kilometrze skręcam w lewo (zgodnie z oznaczeniami), następnie przechodzę obok cmentarza wychodząc ze wsi polną drogą w kierunku na Chrośnicką Przełęcz (561m). Dopiero z tej perspektywy (południowej orientacji) widać jak w okolicznym krajobrazie dominuje potężny masyw Stromca nad Płoszczyną (bardzo starą wsią łańcuchową, wzmiankowaną już w 1305 roku).
Przechodząc obok myśliwskiego szałasu docieram na skrzyżowanie, na którym rozdzielają się szlaki: czarny na Grodzisko (w lewo) i niebieski na Chrośnicką Przełęcz (w prawo). Zlokalizowano tutaj drugą tablicę informacyjną o Zamku w Płoszczynie (Grodzisku). Pałaszuję kanapki jednocześnie zapoznając się z historią założenia zamkowego. Po kilku minutach odpoczynku rozpoczynam kolejne dłuższe podejście niebieskim szlakiem zakończone dopiero na Chrośnickiej Przełęczy.
Na zdobytym i zarośniętym siodle zauważam stare murki po ławeczce z widokiem na Izery. Chwila odpoczynku i idę dalej. Łagodnie schodzę z przełęczy do Chrośnicy błotnistą, polną drogą oznakowaną niebieskim szlakiem (Doliną Lipki). Po kilkunastu minutach marszu pojawiam się w kolejnej kaczawskiej wsi, przy artystycznej „Szafie” (lokalnej bibliotece) zlokalizowanej przy Ekomuzeum Tkactwa i Barwienia Naturalnego w Chrośnicy. Ta nowa instytucja kultywuje tradycje wyrobu płótna wysokiej jakości, jakie wyrabiano niegdyś w tej miejscowości.
Podążam w stronę kościoła św. Jadwigi słynącego z największej liczby krzyży pokutnych (5) w regionie. Wszystkie obiekty dawnego wymiaru sprawiedliwości (z rytami narzędzi zbrodni) wypatrzyłem z dużym zaangażowaniem. Duża ich część została wykorzystana ponownie jako materiał budowlany. Przed wejściem do świątyni zapoznałem się z historią (z tablicy informacyjnej o patronce) św. Jadwigi, której kolumna wita wiernych. Kościół z przełomu XIII/XIV wieku z hełmem iglicowym posiada budynek bramny z murem okalającym świadczący prawdopodobnie o funkcjach obronnych tego założenia. Mówi się wtedy o takim obiekcie sakralnym, że był inkastelowany.
Skręcam niebieskim w lewo do góry w stronę masywu Okola. Po kilkunastu minutach spaceru docieram do węzła szlaków (Rozdroża pod Leśniakiem). Wybieram żółty drogowskaz (w prawo) i skrajem lasu (przez kilkadziesiąt minut) podążam w stronę punktu widokowego stanowiącego kiedyś główną atrakcję w Kaczawach. Przekraczam magiczną wysokość (dla tych gór) siedmiuset metrów i zaczyna wiać niemiłosiernie. Mimo słonecznego dnia moje policzki szybko czują chłód grudniowej pory roku. Zgodnie ze strzałkami wspinam się na szczyt Okola (720m) , który został ostatnio wzbogacony o nową platformę widokową i wiatę dla turystów. Fajnie, że udało się zagospodarować ten wierzchołek na nowo. Warto było nadłożyć drogi, bo panoramy, a właściwie pejzaże w kilku kierunkach urzekają swoim niepowtarzalnym pięknem.
Magia Gór Kaczawskich, choć niezbyt wysokich, ale krajobrazowych oczarowała mnie w tym momencie niemiłosiernie mocno. Okole to najwyższy szczyt Grzbietu Północnego, a wystające granie skałek zieleńcowych nadają temu miejscu charakteru wysokogórskiego. Z tą wysokością nad poziomem morza (tego szczytu) można się przeliczyć. Kiedyś uchodził za najwyższy w całych Górach Kaczawskich, obecnie stracił panowanie, ale co tam liczby, ważne wrażenia i odczucia. Karkonosze, Rudawy Janowickie, Kaczawy i Izery plus zadymiona Kotlina Jeleniogórska prezentują się zjawiskowo z tego miejsca.
Łyk herbaty z termosu i ruszam dalej zmienionym przebiegiem szlaku niebieskiego ponownie do Chrośnicy, a potem na zbocza Łysej Góry. Przechodzę przez teren Mikrostacji Sportów Zimowych (do niedawna). Tutaj ogarnia mnie nostalgia nad nieczynnymi wyciągami narciarskimi Aesculapa. Żal ciszy i tyle wspomnień z pierwszych szusów… Ach…
Ostatnie podziwianie imponującej panoramy okolicy z Łysej Góry i schodzę szybko w blasku zachodzącego słońca (niebieskim) do przepompowni wody w Dziwiszowie Górnym. Tutaj skręcam ostro w prawo i asfaltem mknę na pętlę autobusową MZK („10”) po drodze kłaniając się jeszcze krzyżowi pokutnemu. Stąd wracam do zadymionej cywilizacji (JG).
Ta wymagająca trasa dla piechurów liczy 18,5 km. Czas potrzebny do jej pokonania to 4,5h. Życzę udanych widoków! Pamiętajcie, małe wysokości są piękne (Kaczawy), ale w dużym wydaniu (37980 kroków). Do miłego poczytania!