Ochotnik ma 48 lat. Napił się wódki i postanowił wrócić do domu bojowym pojazdem używanym do akcji gaśniczych. Nie przeszkadzał mu mrok ani sypiący śnieg. Jechał z Kamiennej Góry w kierunku Marciszowa. W okolicy wsi Świdnik dodał gazu i na łuku drogi nie wyrobił zakrętu. Uderzył w drzewo i wpadł do rowu.
O leżącym tam strażackim pojeździe zawiadomiono policję w nocy z wtorku na środę. Patrol stróżów prawa znalazł leżący w dole przy szosie wóz. W nim siedział kompletnie pijany strażak. Nic poważnego mu się nie stało. Miał tylko drobne zadrapania, które opatrzył lekarz.
Pożarnik nie wrócił jednak do domu, ale noc spędził w policyjnej izbie zatrzymań. Za spowodowanie w stanie nietrzeźwym kolizji drogowej odpowie przed sądem. Będzie musiał najpewniej zapłacić za naprawę strażackiego wozu bojowego.