Kto chciałby mile spędzić wiosenne popołudnie na skwerku przy stawie w pobliżu ogródków działkowych, może się rozczarować.
Zalegające śmieci odstraszają ludzi, choć miejsce z daleka wygląda ładnie.
Spacerowicze twierdzą, że to „robota” działkowców, którym się nie chce wyrzucać worków z chwastami do pojemników na śmieci.
Z kolei działkowcy winią przyjezdnych brudasów. – Urządzili tutaj wysypisko śmieci i stąd te torebki, których w okolicy, zwłaszcza jak wieje, cała masa. A ostatnio to ktoś wywalił telewizor i roztrzaskał kineskop. Pełno szkła wszędzie było – mówią.
Niezależnie od tego, kto jest winien bałaganu, zakątek wygląda fatalnie, choć wyrastająca trawa powoli zakrywa dowód „przestępstwa”. Nie wszystkim jednak brud przeszkadza. Pośród stert śmieci łowią ryby pobliscy wędkarze, którzy też do czyścioszków nie należą.
Przypomnijmy, że we wrześniu ubiegłego roku część brzegów stawu została posprzątana przez wolontariuszy ze Wspólnego Miasta. Efektów oczywiście już nie widać. Złośliwi twierdzą, że cała akcja była przedwyborczą propagandą. Tymczasem staw, skwerek i sąsiedztwo pobliskich działek wciąż przypominają jedno wielkie „śmietnisko – uroczysko”.