Do takiej interwencji doszło niedawno w Kowarach przy drodze w kierunku Kamiennej Góry. Paliła się łąka o powierzchni około hektara.
– Istniało zagrożenie dla bezpieczeństwa ruchu, ponieważ dym ograniczał widoczność na jezdni – informują pożarnicy.
Przyczyną było najprawdopodobniej było umyślne podpalenie, ale sprawcy nie udało się złapać.
Łąkowi podpalacze to zmora dla pożarników. Dają o sobie znać zwłaszcza wiosną, ale i jesienią bywają aktywni. Podpalają głównie nieużytki. Rolnicy znacznie rzadziej stosują tę metodę „użyźniania” gleby. Boją się utraty dopłat z Unii Europejskiej.
Z kolei dla mieszkańców peryferyjnych dzielnic uciążliwe zaczynają być ogniska, które działkowicze rozpalają na ogródkach. Chodzi o spalanie opadających liści. – Ten kłopot będzie w najbliższych tygodniach narastał – mówią strażnicy miejscy.
– Nie powinno się rozpalać ognisk w bezpośrednim sąsiedztwie domów – apeluje mł. insp. Grzegorz Rybarczyk, rzecznik prasowy jeleniogórskiej straży miejskiej. Jeśli komuś taki dym przeszkadza, ma prawo wezwać strażników, którzy sprawcę pouczą, lub ukarają mandatem do 500 złotych.
Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej przypomina, że opadłe liście można pakować do specjalnych worków, które dostępne są w MPGK. Są one wówczas przewożone do ekologicznej spalarni przy Zieleni Miejskiej nieopodal ulicy Mickiewicza.