Najaktywniejszy był dyrektor DODN, Zygmunt Korzeniewski, który dwoił się i troił, aby każda przechodząca ulicą pani dostała słodki upominek. Serduszka przyjmowały prawie wszystkie panie, chociaż czasami partnerzy mówili – bo będę zazdrosny.
- Chcieliśmy zrobić coś niekonwencjonalnego w ten coraz bardziej w Polsce popularny dzień św. Walentego – tłumaczył Zygmunt Korzeniewski.
W happeningu miał też brać udział przewodniczący koła, Hubert Papaj, jednak musiał pilnie wyjechać do Wiednia. Możemy jednak sądzić, że o tej samej godzinie podarował jakiejś pani kawałek tortu wiedeńskiego.
Chyba po to, żeby członków PO za bardzo nie poniosło w okazywaniu miłości Jeleniej Górze i jej mieszkańcom, na miejscu pojawił się policyjny bus oraz radiowóz. Ponieważ do żadnego incydentu nie doszło, trójka policjantów obserwowała rozwój wypadków za szyb pojazdów.
Czyżby funkcjonariusze obawiali się, że obok zakochanych w zgromadzeniu wezmą udział epileptycy i chorzy psychicznie? Św. Walenty jest bowiem również opiekunem i patronem ludzi cierpiących na te przypadłości.
Po rozdaniu słodkich serduszek piątka uczestników zrobiła pamiątkowe zdjęcie przy Jelonku i dobrowolnie i w doskonałych nastrojach rozwiązała zgromadzenie.