Edukacja młodego człowieka odbywa się nie tylko w domu czy w szkole. Teatr także stanowi miejsce, z którego maluchy czerpią wzorce. Tworząc spektakle dla dzieci, należy o tym pamiętać. Tekst Martina Baltscheita, niemieckiego dramaturga, autora książek dla dzieci i młodzieży, ilustratora, aktora i lektora radiowego, nie jest nachalną próbą teatralnego dydaktyzmu, chociaż w bogatej wizualnie otoczce jest miejsce dla mądrego przesłania. To próba dotknięcia tajemnicy śmierci. Spektakl w niezwykle lekki sposób mówi o tym bardzo trudnym problemie; nie tylko tej śmierci dotyczącej bliskich nam osób, lecz także naszej własnej. Młody widz dowie się, że ważne jest to jak i z kim przeżyjemy ten czas, który jest nam dany, bez względu na to, czy będzie on trwał sto lat, czy tylko jeden dzień.
Fabuła jest dosyć prosta - na tyle by nawet małe dzieci mogły nadążyć za biegiem wydarzeń. Pewnego razu Lis (Radosław Biniek) i Dzik (Rafał Tadeusz Ksiądzyna), dwoje zgranych przyjaciół, obserwują jak z jajka wykluwa się mała Łątka Jednodniówka (Diana Jonkisz). Powszechnie wiadomo, że owady te żyją tylko jedną dobę. Ale leśni przyjaciele nie chcąc unieszczęśliwiać nowo narodzonej Łątk i ukrywają przed nią brutalną prawdę. Wymyślają więc zabawy, które mogłyby odwrócić uwagę Łątki od rzeczywistości. Przekonują ją, że to nie ona, a Lis, jest stworzeniem, któremu został tylko jeden dzień życia. Muszka razem z Dzikiem organizuje Lisowi jego „ostatnie” chwile w taki sposób, by mógł jak najwięcej przeżyć, nauczyć się i zobaczyć. Łątka Jednodniówka doprowadza m.in. do zabawnego ślubu z Dzikiem oraz narodzin dziecka.
Perypetie troskliwych zwierząt i Łatki przeplatane są dużą dozą ciepłego humoru. Twórcom przedstawienia udało się przenieść widzów w bajkowy świat lasu. Wiele dobrego można powiedzieć o reżyserii Agaty Kucińskiej (legitymującej się tytułem doktora sztuki, aktorki związanej z Wrocławskim Teatrem Lalek, pełniącej funkcję adiunkta na wrocławskim Wydziale Lalkarskim krakowskiej PWST i współpracującej także z wrocławskim niezależnym Teatrem Ad Spectatores), która zrealizowała sztukę ciekawą, przemyślaną i dopracowaną pod każdym względem. Starannie przeczytała dramat Martina Baltscheita i osadziła go w przestrzeni teatralnej z budzącą uznanie biegłością warsztatu, jak również literą tekstu.
Bardzo dobrze wypada czteroosobowy zespół aktorski (jako piąta osoba na scenie pojawia się jeszcze statysta, który odziany w kostium chrząszcza zmienia dekorację - zastosowano tu technikę teatru cieni): Katarzyna Morawska, Diana Jonkisz, Radosław Biniek i Rafał Tadeusz Ksiądzyna. Wszyscy bardzo precyzyjnie realizują intencje reżyserki.
Spektakl cieszy oko. Uwagę przyciąga szczególnie scenografia Anny Chadaj, bogata i barwna, a także muzyka Damiana Dudzińskiego, która podkreśla poszczególne wątki historii przechodząc od spokojnych partii do skocznych. Całość jest bardzo wyrazista i dynamiczna.