Tradycja, która dawniej oznaczała radość z powodu pożegnania zimy i przywitania wiosny polegała na oblewaniu kobiet wodą przy jednoczesnym chłostaniu. Zarówno Śmigus, jak i Dyngus były odrębnymi zwyczajami. Pierwszy polegał na symbolicznym biciu gałązkami wierzby, bądź palmami po nogach i oblewaniu się zimną wodą. Z kolei Dyngus (z języka słowiańskiego – włóczebny) polegał na odwiedzaniu domów rodziny i znajomych niosąc ze sobą poczęstunek i podarunki. Według Słowian, oblewanie wodą miało sprzyjać płodności, więc w pierwszej kolejności oblewane i chłostane były panny na wydaniu. Te, które pomijane były przy dyngusowaniu czuły się urażone, bo oznaczało to brak zainteresowania ze strony miejscowych kawalerów.
Pierwsze wzmianki o tym pogańskim zwyczaju pochodzą z XV w. Początkowo Kościół przestrzegał przed kultywowaniem tych praktyk uważając, że mają grzeszny podtekst, ale ludowe zwyczaje zwyciężyły i z czasem Śmigus i Dyngus zlały się tworząc znany nam „śmigus-dyngus”. Chrześcijaństwo akceptując praktyki oblewania wodą nawiązało do oczyszczającej symboliki wody Obecnie polewani są wszyscy bez wyjątku, co sprawia, że przy sprzyjającej aurze dochodzi w Polsce do wybryków chuligańskich, za które grozi mandat do 500 zł. Pamiętajmy zatem o umiarze, oprócz wody równie powszechnie stosuje się zakrapianie perfumami.