Wypowiedzenia zostały wręczone jeszcze w ubiegłym roku. Spotkały się wówczas z ogromnym oporem wszystkich dzierżawców, wywołały istną wojnę pod Szrenicą i w konsekwencji doprowadziły do referendum, które odbyło się 11 stycznia. Jego celem było odwołanie obecnego burmistrza i rady miasta. Inicjatorzy ponieśli jednak sromotną klęskę, bo mieszkańcy zlekceważyli ich zaangażowanie w sprawę i w większości nie przyszli zagłosować. W ten sposób opowiedzieli się za obecnymi burmistrzem Arkadiuszem Wichniakiem i jego ludźmi.
Burmistrz i rada miasta podtrzymali decyzje, które zapadły przed referendum, w związku z czym większość dzierżawców musi pogodzić się z tym, że po wygaśnięciu umowy ich budynki zostaną sprzedane. Alternatywą jest przystąpienie do przetargu, ale do tej pory, żaden z nich nie zadeklarował takiej woli. Większość stara się o odzyskanie wkładu, jaki wnieśli w wynajmowane od lat obiekty. Dotyczy to na przykład kliniki „Wzrok”, która w tej sprawie zwróciła się do urzędu miasta pod koniec 2008 roku. Nie wiedzą jeszcze, czy włodarze miasta uznają prawidłowość przedłożonej kalkulacji. Burmistrz zadeklarował jednak, że miasto odda dotychczasowym gospodarzom pieniądze, jakie wydali na miejskie nieruchomości.
Właściciele „Wzroku” przygotowują obecnie budynek, który jest własnością kliniki, do działalności medycznej, w dalszym ciągu podkreślają jednak, że nie podjęli ostatecznej decyzji dotyczącej pozostania w Szklarskiej Porębie.
– Na razie czekamy na odpowiedź z urzędu miasta, dotyczącą poniesionych przez nas wkładów w miejskie nieruchomości. Konkretnej decyzji jeszcze nie podjęliśmy, nie wykluczamy jednak, że zdecydujemy się na rozpoczęcie działalności w innym mieście, najprawdopodobniej w Karpaczu – mówi Krzysztof Giertuga, pełnomocnik zarządu Prestomax S.A.
Powodem wypowiedzenia dzierżawy dotychczasowym gospodarzom miejskich budynków był bardzo niski czynsz, jaki płacili od wielu lat. Urzędnicy argumentują, że od lat miasto traciło w ten sposób duże kwoty.
– Obiekty mają sporą wartość, ale dzierżawców kosztowały niewiele. Płacili za nie około 500 złotych miesięcznie. Wpływy do miejskiej kasy były bardzo niskie. Łatwo wyliczyć, że bardziej opłacalna jest sprzedaż budynków i odpowiednie ulokowanie otrzymanych pieniędzy. – mówi Zbigniew Brożek, zastępca burmistrza Szklarskiej Poręby. – Z jednym z dzierżawców zawarliśmy umowę najmu na 20 lat, a użytkownik Muzeum Mineralogicznego chwilowo wstrzymał negocjacje, jesteśmy jednak skłonni zawrzeć ugodę. Pozostali dzierżawcy nie prowadzili negocjacji. W ciągu dwóch miesięcy ogłosimy przetarg na sprzedaż budynku Belweder Górski.
Władze Szklarskiej Poręby konsekwentnie realizują też zapowiedziane rok temu ostateczne uporządkowanie spraw własnościowych obiektów przejętych kiedyś od Funduszu Wczasów Pracowniczych.
Dzierżawca Muzeum Minerałów przyznaje, że zależy mu na ugodzie z urzędem miasta i podkreśla, że widzi dobrą wolę ze strony włodarzy Szklarskiej Poręby. Obecnie przygotowuje się do zawarcia umowy, która uwzględniałaby wszystkie jego potrzeby.
– Są to bardzo skomplikowane, szczegółowe warunki, które należy uwzględnić, aby obie strony były usatysfakcjonowane. Zależy mi na tym, żeby moje dzieci nie miały problemów z budynkami, kiedy ja nie będę już mógł wszystkiego pilnować – powiedział Grzegorz Sokołowski, właściciel Muzeum Mineralogicznego w Szklarskiej Porębie przy ulicy Kilińskiego 20.