Na koncert KOBRANOCKI, który był bez wątpienia największym wydarzeniem muzycznym XIX Finału WOŚP w Jeleniej Górze złożyły się kompozycje typowe dla polskiego punk rocka. Ostre jak brzytwy gitarowe brzmienia, ciężkie, niemalże garażowe riffy oraz kontrkulturowe teksty – oto wybuchowa mieszanka, z którą mieliśmy do czynienia wczoraj pod Ratuszem, i która wywołała nie lada poruszenie wśród licznie zebranej publiki. Publiki, w której skład weszli i starzy i młodzi jeleniogórzanie; ci, którzy pamiętają KOBRANOCKĘ z lat 80. i 90., kiedy to była dopiero wschodzącą gwiazdą rodzimej sceny muzycznej oraz ci, którzy z KOBRANOCKĄ mieli do czynienia po raz pierwszy. Co najważniejsze – i jedni, i drudzy bawili się doskonale.
– KOBRANOCKĘ znałem tylko z opowieści. Przyszedłem na koncert, bo lubię muzykę, która jest inna od tej z VIVY czy MTV. Podobało mi się bardzo, niezłe pogo się rozkręciło – mówił nam Michał Walka, jeden z uczestników koncertu. Istotnie bowiem, charakterystyczny taniec „odpychaniec”, określany właśnie mianem „pogo”, część publiczności „rozkręciła” już na początku koncertu.
Za sprawą takich kapel jak KOBRANOCKA polski punk rock nadal trzyma się nieźle, to pewne. Bez względu na obowiązujące dziś trendy w muzyce, w której, niestety, zdają się dominować elektronika i komputeryzacja, zespół ciągle „robi swoje”. A że robi to dobrze – o tym mogli przekonać się ci wszyscy, którzy byli obecni na wczorajszym koncercie. Nie dość tego, swoim bez mała elektryzującym występem zespół dał dowód na to, że polscy punkowcy bynajmniej nie zamierzają przejść do lamusa i mają jeszcze dość sporo do powiedzenia. Z mocnym akcentem i wbrew utartym schematom.