Jak mówią parafianie, nie był formalistą, był nietypowym księdzem z powołania, pełnym dobroci i ciepła. Dla każdego znalazł czas. Kochał tę parafię. Poprzez swoje słowa potrafił dotrzeć do ludzkiej psychiki i poruszyć serca wielu osób. Nie bał się mówić prawdy, co w czasach socjalizmu było nie zawsze bezpieczne.
- Myślę, że tak jak po Janie Pawle II nie prędko znajdzie się godny następca, tak już nigdy nie będzie drugiego takiego księdza jak Stanisław Pagieła. Jego śmierć była dla mnie dużym zaskoczeniem. – powiedziała jedna z parafianek.
Pomagał komu mógł i na różne możliwe sposoby. Zwracali się do niego z prośbą o pomoc nie tylko parafianie ale ludzie z całej Jeleniej Góry. – Ksiądz Stanisław bardzo mi pomógł, kiedy straciłam pracę. Razem z mężem zaczęliśmy robić fotografie na chrzcinach, komuniach i innych okolicznościowych imprezach w kościele. Sami wywoływaliśmy zdjęcia w piwnicy.
– Ksiądz przekonywał ludzi, że warto u nas zrobić zdjęcia, braliśmy bowiem mniej pieniędzy niż zawodowy fotograf. Klienci byli zadowoleni a ja miałam za co wyżywić rodzinę – wyznała pani Elżbieta z Zabobrza.
Ksiądz Stanisław Pagieła był również kapelanem straży pożarnej. – Był naszym duszpasterzem. Zawsze jeździł na zebrania do remizy. Nigdy nie zapomniał o dniu strażaka. Zazwyczaj przywoził pełno ciasta dla strażaków. Brał udział w zawodach pożarniczych. Wszyscy go szanowali i, co ważniejsze, bardzo lubili. Był pełen humoru. Zawsze trzymał się zasad Pisma Świętego. Za komuny nie bał się zarówno władz kościelnych, jak i państwowych. Potajemnie chrzcił dzieci ludzi mundurowych tych, którzy należeli do PZPR i nie mogli oficjalnie obnosić się ze swoją wiarą. Ten kościół był pod stałą kontrolą SB – wyznali Jan Słowikowski i Waldemar Sikora, emerytowani komendanci Państwowej Straży Pożarnej w Jeleniej Górze.
Uczył również dzieci w szkole w Łomnicy. – Kondukt żałobny zajechał tam, by dzieci mogły oddać cześć księdzu i się z nim pożegnać. Był wesoły, zawsze uśmiechnięty, bardzo uczynny. Za komuny udzielał ślubów, kiedy inni duchowni się bali. W minioną niedzielę był jeszcze na odpuście, podczas przejęcia relikwii siostry Faustyny, i jakby świadomy swej zbliżającej się śmierci, żegnał się ze wszystkimi. Dziękował wszystkim, cieszył się, że tyle osób przystąpiło do komunii. Nawet się wzruszył. Chorował, ale w dalszym ciągu był pełen energii. Zmarł z poniedziałku na wtorek. Nikt się tego nie spodziewał – powiedzieli Józef i Józefa Lupa z Łomnicy.
Ksiądz Stanisław Pagieła zmarł w wieku 76 lat po 48 latach posługi kapłańskiej. W parafii w Dąbrowicy służył ponad 45 lat. – Czcił Matkę Bożą i jej chwałę. Był człowiekiem pełnym pogody ducha, który jednak wiele wycierpiał. Cukrzyca dawała się mocno we znaki. Ta nagła śmierć nie była dla niego zaskoczeniem. Zapytany kiedyś o to, co by zrobił gdyby wiedział, że jutro umrze, odpowiedział, iż pozostałby przy swoich zajęciach, ponieważ zawsze jest gotowy na śmierć – wspominał księdza Stanisława ksiądz biskup Stefan Cichy, ordynariusz legnicki.