Głośno o tym w dzisiejszych mediach. Lewica zbiera siły, a jej twarzą i lokomotywą ma być obecny wicemarszałek Sejmu, a niegdysiejszy minister obrony i „od zawsze” poseł naszego okręgu wyborczego – Jerzy Szmajdziński.
Jako potencjalnego kandydata na prezydenta RP namaścił go Aleksander Kwaśniewski, były prezydent Polski, który usiłuje wyrwać lewicę z coraz słabszego bytowania na politycznej scenie. Lider lewej strony uważa, że kandydatura Szmajdzińskiego będzie skuteczną przeciwwagą dla dwóch pewniaków, którzy zmierzą się w prezydenckim starciu: Donalda Tuska i Lecha Kaczyńskiego.
„Dziennik” komentuje, że Szmajdziński od dawna marzy o prezydenckim fotelu. Gazeta dodaje też, że ta „nominacja” może nie tylko nie zjednoczyć, ale jeszcze bardziej rozjątrzyć już skłóconą lewicę, bo jej kandydatem chce być obecny lider SLD Grzegorz Napieralski.
I choć Józef Oleksy stwierdził w swojej „słynnej” rozmowie z Aleksandrem Gudzowatym, że uważa Szmajdzińskiego z „buca nadętego”, jego partyjni koledzy nie odmawiają posłowi Jerzemu świetnego wyczucia politycznego, strategicznego talentu oraz umiejętności dostosowania się do każdej sytuacji.
Wspomnijmy przy okazji, że podczas ostatniej konferencji prasowej w Jeleniej Górze, gdzie wicemarszałek ma liczne grono sympatyków, Szmajdziński powiedział, że nie wyklucza swojej kandydatury na szefa… stolicy Karkonoszy.