Wprawdzie Józef Kusiak jeszcze jasno nie określił, czy będzie startował w wyborach na prezydenta, ale jest niemal pewnym kandydatem Sojuszu Lewicy Demokratycznej. W ubiegłorocznych wyborach do parlamentu, w których wystawiono go na listę kandydatów do Senatu RP, przegrał. Ale w Jeleniej Górze uzyskał znaczne poparcie, co raczej dobrze wróży przed jesienią. Czy na trzecią z rzędu kadencję zostanie prezydentem?
Jak cień za Kusiakiem podąża Robert Prystrom, radny ze Wspólnego Miasta, wielki przegrany w kampanii sprzed czterech lat. Przypomnijmy, że o porażce Prystroma w drugiej rundzie w starciu z obecnym szefem miasta, zdecydowało około 700 głosów.
Oficjalnie Prystrom kampanii jeszcze nie zaczął, ale aktywność radnego pozwala przypuszczać, że zbiera siły przed jesiennym starciem. Szykuje się ostra, bezpardonowa walka. A Robert Prystrom znany jest z ciętego języka, czego o jego przeciwnikach politycznych raczej powiedzieć nie można.
To wszystko dzieje się w atmosferze, kiedy Prawo i Sprawiedliwość zamierza zdobyć ratusze w większości miast w Polsce. W Jeleniej Górze może być z tym kłopot, bo partia nie ma tu znaczących kandydatów. Eugeniuszowi Piotrowskiemu, radnemu, który w poprzednich wyborach startował z listy PiS (i nie wszedł do drugiej rundy) za członkostwo podziękowała.
PiS może przekonać Ryszarda Dzięciołowskiego, rajcę i przedsiębiorcę znanego z konserwatywnych poglądów. – To byłby dobry kandydat – mówi nasz informator zastrzegający sobie anonimowość. Ale sam Dzięciołowski, związany z Jeleniogórskim Forum Samorządowym i demokratami o niczym jeszcze nie zdecydował.
Podobnie mówi się o Jerzym Łużniaku, którego nazwisko także pojawia się w przedwyborczych giełdach. Jednak nie wiadomo, czy przewodniczący komisji gospodarki komunalnej w radzie miasta zdecyduje się na prezydenckie starcie.
Nie można też wykluczyć powrotu do polityki Marcina Zawiły, obecnego szefa Biblioteki Grodzkiej, radnego wojewódzkiego, byłego parlamentarzysty, prezydenta Euroregionu Nysa i pierwszego po 1989 roku prezydenta Jeleniej Góry. O tym, że z polityką się nie rozstaje na zawsze, mówił sam zainteresowany.
Z kolei niemal pewnym kandydatem Platformy Obywatelskiej jest Marek Obrębalski, pracownik naukowy Akademii Ekonomicznej. Nie udało mu się w jesiennych wyborach do parlamentu, czy wystartuje w samorządowych? Obrębalski jest powszechnie szanowany i w opinii zwolenników – jest kompetentnym fachowcem od rządzenia.
Ale chrapkę na wygodny fotel w ratuszu mogą mieć także inne osoby. W politycznych salonach wspomina się choćby byłą panią prezydent Zofię Czernow. Cztery lata temu wyborczego startu do udanych nie zaliczyła. Była wymieniana jako faworytka, a wybory na prezydenta przegrała. Nie udało jej się także zdobyć stanowiska przewodniczącego rady miasta. Czy jesienią pomyśli o rewanżu?
Jej konkurentką może być także Grażyna Malczuk z Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Pani kanclerz Kolegium Karkonoskiego ma za sobą nieudany start w wyborach do parlamentu w roku 2001. Po poprzednich wyborach samorządowych nie została przewodniczącą rady – choć bardzo tego chciała. Czy członkowie partii, dla których Kusiak jest guru, dadzą jej namaszczenie do marszu ku prezydenckiemu siedzisku?
Szanse na powalczenie o zwycięstwo może mieć także Zbigniew Ładziński, przedsiębiorczy radny z klubu SLD, a jednocześnie zdeklarowany katolik.
Startował w wyborach sprzed czterech lat okazał się na tyle skuteczny, że wygryzł z rady byłego członka zarządu miasta Józefa Pawłowskiego. Niewykluczone, że to właśnie Ładziński będzie czarnym koniem jesiennych wyborów.