Pani Beata z Jeleniej Góry miała już niemiłą sytuację, kiedy po zrobieniu zakupów w sklepie Tesco w poniedziałek wieczorem, zorientowała się, że cena za kilogram „Szynki ze Wsi” zamieszczona na półce i na produkcie jest niższa o 4 złote od tej zamieszczonej w systemie sklepu, czyli w kasie i na paragonie.
Może 4 złote nie jest to dużo, jednak dla tak wielkiego sklepu, przy tak dużej sprzedawalności produktów sklep mógł zarobić na nieświadomych konsumentach pokaźną sumkę.
– Tesco nie poczuwa się do zamieszczania rzetelnych informacji w systemie. Pieniądze oczywiście zostały mi zwrócone, ale kiedy zapytałam, ile już tych szynek zostało sprzedanych po zawyżonej cenie, nikt nie chciał mi udzielić informacji. Chciałam rozmawiać z kierownikiem sklepu, który niestety nie raczył pofatygować się do mnie – powiedziała pani Beata z Jeleniej Góry. – Kiedyś w Tesco za znaleziony produktu ze złą ceną, zwracano podwójnie koszta, ale już wycofali taki przepis. Musieli mieć dużo podobnych przypadków. Od teraz Tesco będę omijać szerokim łukiem – zarzeka się czytelniczka.
Miejski rzecznik konsumentów przestrzega przed nieścisłościami w cenach szczególnie w dużych marketach. Warto zwracać także uwagę na kody kreskowe i samemu sprawdzać ceny w czytnikach. Paragony najlepiej zachować, gdyż każdy zakupiony produkt można zareklamować wciągu dwóch lat.
- Konsument nie może płacić wyższej ceny, niż podana na półce lub na produkcie. Osoba, która padła ofiarą takich niedociągnięć systemowych, powinna zgłosić taką sytuację u mnie, w Inspekcji Handlowej lub w Urzędzie Ochrony Konkurencji i Konsumenta w razie, gdy sprawa dotyczy większej ilości osób. Poszkodowany konsument ma prawo żądać jak najszybszego zwrotu różnicy cenowej, przy tym kierownik sklepu nie powinien dopuścić do sytuacji, kiedy to osoba poszkodowana czeka w kolejce długo – mówi Jadwiga Reder-Sadowska, miejska reczniczka konsumentów w Jeleniej Górze.
– W tej sytuacji zawinił sklep i powinien zatrudnić tylu pracowników przy obsłudze klienta, by konsument nie był narażony na stratę czasu. Zgodnie z ustawą o ochronie danych klient nie powinien podawać żadnych swoich danych, ani składać podpisów. Paragon z błędną ceną nie może być zatrzymany przez pracownika sklepu, gdyż jest to dowód zakupu oraz nieścisłości. Osoba poszkodowana powinna także być przeproszona przez przedstawicieli sklepu – dodaje pani rzecznik.
Z takim paragonem należy zgłosić tę sytuację w odpowiednich instytucjach, które zadbają o to, by tego rodzaju omyłki więcej się nie powtarzały. Duże markety najczęściej tłumaczą się błędem pracownika, konsumenta lub systemu. Bardzo ciężko jest udowodnić, że jest to celowa praktyka danej firmy. Jadwiga Reder-Sadowska pragnie wyczulić ludzi na fakt, że do takich cenowych pomyłek najczęściej dochodzi w okresach przedświątecznych.
– Właśnie wtedy powinniśmy zwrócić szczególną uwagę na ceny, daty ważności produktów oraz ich kształt, gdyż nawet producenci manipulują właśnie kształtem produktów. Na każdym z nich musi być podana cena za kilogram i za konkretny produkt. Cena na produkcie i na półce jest wiążąca, nawet jeśli pracownicy sklepu nie zdążyli jej zmienić, prawem klienta jest zapłacenie takiej ceny, jaką zobaczył na półce – wyjaśnia pani rzecznik.
Przedstawiciele marketu Tesco całą sytuację tłumaczyli błędem systemu i zapewnili o zmianie ceny na poprawną. Kierownik działu, w którym doszło do pomyłki, nie chciał komentować całej sytuacji, a do rzecznika Tesco niestety nie udało nam się dodzwonić.