Na placu Ratuszowym, na którym nowa nawierzchnia jest stosunkowo najdłużej, usterek jest najwięcej. Widać to szczególnie po deszczu, kiedy w zapadliskach tworzą się kałuże. Jest też sporo ubytków w samej kostce. Narzekają na nią panie, które chodzą w butach na obcasach i niepełnosprawni na wózkach. – Poniemiecka kostka trzymała się kilkadziesiąt lat. Kiedy ją zdejmowali, była w bardzo dobrym stanie. A teraz ta się sypie po niespełna dziesięciu latach – mówi pani Joanna, która w rynku mieszka od początku lat 70.
Nieciekawie jest również z kosteczką, którą wyłożono ul. 1 Maja. Są miejsca, gdzie kamienie znikają i tworzą się łyse pola. – To po prostu wstyd przed turystami. Palcami to pokazują – podkreśla Jadwiga Janusz, która codziennie przechodzi śródmiejskim traktem. Kostka znika sprzed podmurówek kamienic, ale nie tylko. Widać, że ktoś celowo jeden kamień podważa jakimś narzędziem, a pozostałe – wybiera. – Po co to komu? – nie mogą się nadziwić przechodnie.
Do wszystkiego przyczyniają się także – w sposób zupełnie niezamierzony – robotnicy, którzy co jakiś czas rozkopują kostkę, aby dokonać przyłączy mediów do kamienic. – Nie nasza wina, że tego nie zrobiono wcześniej. Staramy się po sobie posprzątać, ale wiadomo – powtórnie ułożony bruk, to już nie to samo – powiedział nam jeden z pracowników, którzy w czwartek przeciągali instalację przed kamienicą przy ul. 1 Maja.
Gwarancja wykonawcy dawno się skończyła, a w remont zainwestowano potężne pieniądze. Prace trwały ponad dwa lata i miały uczynić z jeleniogórskiego śródmieścia perełkę. Czy się udało? Przedtem zdemontowano stary, poniemiecki bruk, który służył za nawierzchnię kilkadziesiąt lat. Zmarnowano też pieniądze na betonową kostkę, która bardzo szybko się wytarła. Obecna nawierzchnia już wymaga naprawy, ale na to pieniędzy nie będzie.