Jednym z takich „zakątków” jest ulica Wolności na wysokości pawilonu „Biedronka”. Tu ludzie przechodzą wbrew przepisom od bardzo dawna. Nie pomaga znak uprzedzający o ryzyku wypadków, a także przypominanie o ofiarach, które beztroskę przypłaciły w tym miejscu życiem.
Wielu spośród pieszych, którzy łamią przepisy, to ludzie starsi, wydawać by się mogło – rozsądni. – Jechałem raz tędy około 40 km na godzinę i ledwo zahamowałem, kiedy starsza pani dosłownie „wyrosła” mi przed maską – opowiada Sebastian Wójcik, jeden z kierowców. Niektórzy zmotoryzowani zahamować nie zdążyli i beztroska pieszych kończyła się potrąceniem.
Policja często wystawia tu patrole prewencyjne. Jednak gdy tylko radiowóz zniknie, piesi bez wahania podążają na drugą stronę w miejscu zakazanym. Czy trzeba kolejnej tragedii, aby ich od tego oduczyć?