Chorzowianki, które przed meczem z KPR-em z kompletem porażek zamykały ligową tabelę, liczyły na przełamanie korzystając m.in. przed wyjazdem do Jeleniej Góry z pomocy psychologa. Jak się okazało, na nic się to zdało, bowiem żółto-niebieskie rehabilitując się za wpadkę w Olkuszu grały jak w transie...
Dziewięciokrotne mistrzynie Polski (ostatni tytuł w 1980 roku) tylko do stanu 8:7 dla jeleniogórzanek nawiązywały wyrównaną walkę. Od tego momentu podopieczne Małgorzaty Jędrzejczak podkręciły tempo, wykorzystywały błędy Ruchu perfekcyjnie kontrując rywalki. Efektem załamania chorzowianek było 7 kolejnych bramek gospodyń i prowadzenie 15:7 w 18. minucie. W kolejnych fragmentach piąta ekipa poprzedniego sezonu nie zwalniała, tuż przed przerwą nasz zespół prowadził 25:9, ale niebieskie dorzuciły jeszcze dwa gole i do szatni schodziły przy stanie 25:11.
Po zmianie stron jeleniogórzanki nie spoczęły na laurach, nadal delektowały się słabościami przeciwniczek i bezlitośnie podwyższały prowadzenie. Gdy przewaga KPR-u urosła do 20 bramek, trenerka Jędrzejczak postanowiła wpuścić na parkiet jeleniogórską młodzież: Winogrodzką, Herbut i Oreszczuk, a w bramce stanęła Demiańczuk. Decyzja opiekunki pierwszego zespołu mogła przysporzyć bólu głowy trenerce rezerw, gdyż zgodnie z przepisami wymienione zawodniczki nie będą mogły wystąpić w niedzielnym meczu II-ligi.
- Miałam dylemat, bo jutro grają swój mecz w II-lidze i nie będą mogły wystąpić, ale myślę, że dla nich to też jest bardzo ważne, że w takim meczu Superligi mogą być na boisku - tłumaczyła trenerka Jędrzejczak.
W końcówce doświadczone chorzowianki odrobiły kilka bramek i mecz zakończył się zwycięstwem KPR-u 42:28.
Mariola Wiertelak, w której od dawna widać ogromny potencjał, w spotkaniu z Ruchem "eksplodowała" i jeśli koleżanki z obrony zagrają w następnych meczach równie skutecznie, to jeszcze nie raz będziemy oklaskiwać skuteczne kontry filigranowej skrzydłowej z Wrocławia. Na pochwały zasłużył cały zespół, w tym rewelacyjna między słupkami Martyna Kozłowska, czy Natalia Winiarska i Lidia Żakowska, które zapisały na swoim koncie po 10 bramek.
- Marzą się takie mecze, przez chwilę miałam wrażenie, że sala zasnęła, bo bardzo nudno się zrobiło. Bardzo potrzebny był nam taki mecz, w takim stylu. Byłyśmy psychicznie podłamane, ciężko nam się tu trenowało przez ten tydzień i takie zwycięstwo było potrzebne - powiedziała po meczu trenerka, Małgorzata Jędrzejczak.
KPR Jelenia Góra - Ruch Chorzów 42:28 (25:11)
KPR: Kozłowska, Demiańczuk - Wiertelak 11, Żakowska 10, Winiarska 10, Wesołowska 3, Skalska 3, Buklarewicz 2, Grobelska 2, Damaziak 1, Oreszczuk, Herbut, Winogrodzka.