O procederze szeroko pisze Polska Gazeta Wrocławska. Kierowcy wykorzystują fakt, że na zdjęciu dokumentującym wykroczenie drogowe, twarz prowadzącego auto jest nierozpoznawalna. Ukarani mandatem dają w Internecie ogłoszenie gotowi zapłacić temu, kto okłamie policję i powie, że „prowadził” dany samochód w pechowej chwili. Za 10 punktów karnych gotowi są nawet zapłacić dwa tysiące złotych.
Jak informuje dziennik, kierowcy wolą sprzedać punkty i dać łatwy zarobek zmotoryzowanym z mniej obciążonym kontem niż ryzykować przekroczenie dopuszczalnej granicy 24 oczek (lub 20, gdy kierowca prawo jazdy ma niespełna 12 miesięcy). W takiej sytuacji trzeba bowiem zdawać raz jeszcze egzamin na prawo jazdy.
Proceder jest nielegalny. Policja ostrzega, że w razie wpadki można dostać wyrok do pięciu lat więzienia.