- To bardzo dziwne, bo Yach Paszkiewicz to jest osoba, która kreowała wideoklip w latach 90., więc wszyscy ci, którzy dorastali w tym okresie i w jakiś sposób muzyka grała im w sercu – powinni to nazwisko kojarzyć. Dlatego trudno uwierzyć, że to spotkanie przeszło zupełnie bez echa – stwierdził nasz fotograf, Tomasz Raczyński, który brał udział w spotkaniu.
- Być może takie osoby powinny być zapraszane w inne miejsca, niż do BWA lub promocja wydarzenia była nieodpowiednia? Trudno powiedzieć. Mimo że promocja była dosyć duża, to ludzie chyba nie do końca wiedzą, kto to jest Yach Paszkiewicz. A czy faktycznie BWA kojarzy się z samą niezrozumiałą dla 90 procent społeczeństwa sztuką? Mam nadzieję, że tak nie jest – ocenił nasz rozmówca.
Co o wybitnym reżyserze wideoklipów myśli uczestnik spotkania w BWA?
- Był pierwszy i nie miał na początku sobie równych, i nie miał konkurencji tak naprawdę. Sam Paszkiewicz powiedział, że przez wiele lat – zwłaszcza na początku – twórcy wideoklipów nie byli uważani za prawdziwych filmowców, ale za takich miałkich, zajmujących się czymś zupełnie nieważnym. On podkreślał, że od zawsze towarzyszyła mu muzyka i dlatego ten kierunek sobie wybrał, co z czasem wykształciło się jako wielka sztuka. Chyba wytrawny słuchacz i obserwator widzi te dobre teledyski. Yach był innowacyjny w swoich postępowaniach. Teledyski sprzed Yacha Paszkiewicza to przede wszystkim muzycy bujający się na scenie, czyli coś w formie zapisu koncertu, natomiast Yach dorabiał do tego fabułę, formę, co dawało spójną całość – dodał Tomasz Raczyński.