W 2006 roku ówcześni włodarze Jeleniej Góry i Siewerodoniecka podpisali umowę o partnerstwie obu miast. Józef Kusiak i Wołodymyr Grycyszyn spotkali się ponownie dzisiaj (8.07) w jeleniogórskim Ratuszu. Towarzyszył im m.in. obecny prezydent stolicy Karkonoszy - Jerzy Łużniak, który miał okazję obejrzeć nagranie prezentujące zniszczenia dokonane przez rosyjskiego agresora.
Miałem okazję obejrzeć ten film i jestem mocno wzburzony tym, co zobaczyłem. To jest przerażające! Była możliwość porównania jak wyglądał Siewerodonieck przed rosyjską agresją, a jak teraz - powiedział na wstępie Jerzy Łużniak, który przypomniał, że Wołodymyr Grycyszyn jest również Honorowym Obywatelem Jeleniej Góry.
Nasz gość opowiadał m.in. o sytuacji w jakiej znajdowało się jego miasto przed rozpoczęciem wojny w 2014 roku podczas okupacji, a także od 24 lutego 2022, gdy rozpoczęły się najcięższe walki.
Mam nadzieję, że do końca roku Siewerodonieck będzie uwolniony od wojsk rosyjskich. Wtedy będę mógł Państwa zaprosić do naszego miasta, żebyście zobaczyli, co tam się stało - powiedział Wołodymyr Grycyszyn. - Pierwsze bombardowania były 25 lutego. Trzy dni później na ulicę, przy której mieszkałem przyszła armia ukraińska. Batalion ostrzeliwał wojska rosyjskie. Codziennie jeździliśmy po sklepach, żeby kupić żywność, robiliśmy posiłki dla naszych żołnierzy. Po ponad tygodniu przyszło zaopatrzenie dla armii, więc już nie musieliśmy gotować. Przez dwa tygodnie armia rosyjska nie wiedziała skąd padają strzały, ale po jakimś czasie dowiedzieli się skąd i zbombardowali mój dom i wszystkie budynki przy tej ulicy. Wtedy nasze wojska zalecały, żeby wyjechać, bo jest bardzo niebezpiecznie. Wyjechaliśmy 15 marca do obwodu tarnopolskiego, ale dalej pomagaliśmy żołnierzom na froncie. Wysyłaliśmy leki do Słowiańska - zorganizowaliśmy 4 transporty, w tym pierwszy na mój koszt - opowiadał były mer.
Jak mówi W. Grycyszyn, niestety prawie cały obwód ługański jest zajęty przez okupantów, ale ma nadzieję, że obwód doniecki obroni się. Większość osób związanych z Ukrainą ewakuowała się.
W Siewerodoniecku na początku wojny mieszkało 130 tys. osób. W pierwszych dniach wojny rząd, samorząd, wolontariusze zorganizowali autobusy, żeby ewakuować ludzi. Na chwilę obecną zostało tam 7-8 tys. osób. To są ludzie, którzy nie chcieli się ewakuować - czekali na przybycie armii rosyjskiej. Niestety musimy to powiedzieć - część ludzi ma na tyle chorą głowę, że czekali na ten ruski mir. Są nawet nagrania jak ktoś wita armię rosyjską. To są ludzie starsi, którzy nie do końca wiedzą, kogo bronią - mówił Pan Wołodymyr.
Jak mówi mer, około 70-80 proc. miasta jest zniszczone. W dalszej części wywiadu pytaliśmy m.in. o to, jak Siewerodonieck wyglądał przed wojną, czy Ukraińcy spodziewali się, że zostaną tak ciepło przyjęci przez Polaków.