Wpis do rejestru zabytków i nadzór konserwatora dawały przędzalni przez lata gwarancję bezpieczeństwa. Zgłoszenie do prokuratury o jej bezprawnym niszczeniu, jako pierwszy złożył jeleniogórski konserwator zabytków.
- Niestety nawet po decyzji prokuratury o wstrzymaniu rozbiórki zabytku, ta nadal była kontynuowana. Obecnie wyburzanie zostało przerwane i trwa postępowanie wyjaśniające. Właściciel tłumaczył, że obiekt groził zawaleniem. W takiej sytuacji należy zabytek zabezpieczyć. Należało też zgłosić to do konserwatora zabytków i nadzoru budowlanego. Wyburzanie zabytku bez pozwoleń to zwykła samowolka – twierdzi Barbara Nowak-Obelinda, Dolnośląski Wojewódzki Konserwator Zabytków we Wrocławiu.
Oburzeni są również miłośnicy zabytków regionu jeleniogórskiego.
- Celem naszej Fundacji jest między innymi ochrona walorów krajobrazu kulturowego regionu oraz zabytków. Dlatego jesteśmy zbulwersowani wyburzaniem XIX-wiecznej przędzalni. Wybudowana była niegdyś na zlecenie króla pruskiego dla miejscowych tkaczy, by mogli konkurować z dużymi fabrykami. Była to wtedy najnowocześniejsza w Europie budowla z nowatorską konstrukcją żeliwną, na którą składały się potężne kolumny i piękne zdobienia - mówi Krzysztof Korzeń.
Nie udało nam się skontaktować z właścicielem obiektu po byłym zakładzie „Orzeł”. Obecnie prace rozbiórkowe są wstrzymane. Konserwator zabytków może nakazać odbudowę przędzalni lub zabezpieczenie tego, co po niej zostało. Prokuratura ma wyjaśnić sprawę.