- Rewitalizacja Kolejki Karkonoskiej jest możliwa i mamy coraz większe poparcie wśród samorządów oraz firm które mogłyby korzystać z transportu kolejowego – przekonywał inicjator przedsięwzięcia Rafał Gersten – W Polsce istnieje już 30 kolejek turystycznych, zarządzanych przez samorządy różnych szczebli. Dlaczego nie mogłoby się to udać u nas?
Jak deklarowali samorządowcy z gmin przez które przebiegają dwie linie kolejowe308 do Kamiennej Góry i 340 do Karpacza, ta inicjatywa ma ich pełne poparcie. Jest jedno „ale”.
– Naszej gminy nie stać na wydanie pieniędzy na ten cel, dlatego musiałyby to być środki marszałka, unijne lub jakiekolwiek inne – deklarował wójt Mysłakowic, Zdzisław Pietrowski.
Projekt przewiduje, że samorządowa kolejka turystyczna miałaby długość 46,6 kilometra i byłaby wielką atrakcją turystyczną. Jednak, żeby doszło do konkretnych rozmów gmin o powołaniu kolejki, PKP muszą oddać samorządom niszczejące dworce oraz torowiska. Udało się to po kilku latach zabiegów z dworcem w Karpaczu. Od czwartku jego właścicielem jest jeleniogórskie starostwo.
– Czy przystąpimy do tego projektu? Nie wiem, najpierw musimy z głową przejąć dworzec od starosty, ja chcę go skomunalizować, a nie przejmować jako darowiznę – mówił burmistrz Karpacza, Bogdan Malinowski.
Na razie jedyna możliwość jazdy po torach to przejażdżka ręczną drezyną, z czego skorzystała część uczestników prezentacji.