Rycerski pojedynek przyciągnął zainteresowanych turystów, którzy są integralną częścią każdej imprezy na zamku. W sobotnie popołudnie odbyła się najbardziej widowiskowa część wydarzenia – bitwa o zamek, a kolejnego dnia rycerze kontynuowali rywalizację.
O konkurencjach towarzyszących turniejowi opowiedział Michał Dziergowski, dowódca Bractwa Św. Michała Archanioła z Bolesławca i organizator II Turnieju o Włócznię Św. Jerzego na Zamku Grodziec.
Konkurencji mamy wiele. Zaczynamy od podstawy, czyli oczywiście turniej bojowy na tarczę i miecz oraz turniej bojowy na miecz długi, jest turniej łuczniczy. Teraz odbywa się w tym momencie właśnie turniej Kubba, są konkurencje rzutu toporem, turniej siły, w którym rzucaliśmy po prostu bardzo ciężką kłodą na określony dystans – opowiadał Marcin Dziergowski.
Jak się okazuje, wybór zwycięzcy pojedynku wcale nie jest oczywisty. W przypadku turniejów łuczniczych sprawa jest mniej skomplikowana, bo o zwycięstwie decyduje liczba uzyskanych punktów, natomiast turnieje bojowe oceniane są przez 3 sędziów według ustalonych kryteriów.
Na pewno każdy, kto choć przez chwilę pomyślał, że mógłby sprawdzić się w roli rekonstruktora, nie powinien przekreślać swojej szansy. Co zatem zrobić, aby podczas Turnieju o Włócznię Św. Jerzego nie być wyłącznie obserwatorem, a stać się aktywnym uczestnikiem? Na to pytanie odpowiada Kasztelan Zamku Grodziec Mariusz Garbera.
Turniej o Włócznię Świętego Jerzego na zamku Grodziec jest przeznaczony także dla was, dla amatorów. Jest jednak jedna zasada – powinniście się przygotować i założyć strój, który nawiązuje do dawnych wieków. Nie mamy tutaj szczególnych obostrzeń. Możecie nawiązywać do wieku XII, XIII, XIV, XV, XVI – to zależy tak naprawdę od Was. Ważna jest dobra zabawa i szacunek do wszystkich tych, którzy chcą się świetnie bawić. Jeżeli nie macie swoich strojów, warto przyjechać, dopytać nas, co możecie zrobić, żeby zacząć uczestniczyć w turniejach, w pokazach od drugiej strony. Myślę, że jest to świetne hobby, doskonała pasja poszerzająca horyzonty, która też przenosi nas do zupełnie innych czasów, polecam. Sam rok temu wszedłem do świata rekonstruktorów. Bawię się świetnie jest to coś, co naprawdę pozwala mi się spełniać – także jako historykowi. Zapraszam! - mówi Mariusz Garbera.