Jak się dowiedzieliśmy, w zeszłym roku w sekretariacie prezydenta Marcina Zawiły i jego zastępcy Jerzego Łużniaka miało do pewnego zdarzenia. Jedna z mieszkanek odwiedziła to miejsce trzymając w ręku butelkę z łatwopalną substancją. Groziła, że ją rozbije i podpali pomieszczenie. Udało się ją od tego odwieść, jednak policja zaleciła władzom miasta zakup kamer do prezydenckich sekretariatów. Nabyto dwie kamery z kartami pamięci i po jednej zamontowano w obu budynkach: na Placu Ratuszowym i przy ulicy Sudeckiej. Na drzwiach zawisły informacje, że obiekty są monitorowane. Zdaniem funkcjonariuszy ma to pomóc ostudzić emocje nerwowych, a czasem nawet agresywnych petentów.
Zapytaliśmy w urzędzie miasta, czy władze zastanawiają się nad rozszerzeniem monitoringu na inne sale. W końcu nie tylko prezydentów odwiedzają mieszkańcy i do groźnych sytuacji z pewnością dochodzi w wielu wydziałach. Z tego co się dowiedzieliśmy, jest to planowane. Pojawił się pomysł zamontowania kamer nie tylko na korytarzach, ale i w gabinetach urzędników oraz prezydentów.