Sezon obejmował dziesięć eliminacji na terenie całej Polski. Nasza załoga przystąpiła w połowie rozgrywek zaczynając pechowo, ale skończyło się wspaniale. Dwie wygrane w generalce, jedno drugie miejsce i pechowe pierwsze starty, to najkrótsze podsumowanie sezonu, w którym załoga miała w ogóle nie startować.
– Świetne zakończenie sezonu. Bardzo dziękuję Łukaszowi, z którym wykonaliśmy świetny opis trasy. Mimo usilnych próśb pilota, aby na tej ostatniej pętli zwolnić, ja nie zwolniłem. Wiedziałem, że jeżeli tylko chcę zwolnić to od razu dzieją się rzeczy, o których się mi nie marzy, coś wychodzi spod kontroli, nie jest za dobrze. Dlatego mówię - jedziemy dalej takim tempem. Łukasz się troszkę męczył ale wytrzymał ciśnienie. Powiem tak: może niektórzy twierdzą, że znajomość trasy robi swoje. Raz, nie jestem pamięciowcem, a dwa - takich partii, jak te, które przebiegają w lesie po prostu nie da się zapamiętać. Tutaj opis to podstawa i dlatego serdecznie dziękuję Łukaszowi, z którym nad tym opisem pracowaliśmy w tym roku i przed rokiem. Cały czas mamy postęp w tej materii i widać to też po wynikach. Dziękuję firmie Darma, EMD, AutoAuto.pl – mówi Jurek Tomaszczyk.
– Dołączając się do rozgrywek w połowie nie sądziliśmy, że da się pojechać tak dobrze. Niestety mała przygoda w Rzeszowie i odwołane rajdy odsuwały nas od podium. Ale mimo to staraliśmy się walczyć. Cieszę się, że Jurek staje się kompletnym kierowcą, że potrafi pojechać, zwolnić, regulować tempo. Moim zdaniem, to jest naprawdę talent. Ja nie lubię słodzić. Mimo, że to jest mój kierowca, to na pewno wiem, że to jest szybki zawodnik i przy odrobinie szczęścia w finansach, myślę, że będzie fajnie, bo będzie na co patrzeć. Chciałbym podziękować przyjaciołom Motor sportu z Jeleniej Góry za wsparcie i kibicowanie. Fajnie że są firmy które chcą wspierać sport i widzą w tym korzyści, a my możemy dzięki temu walczyć o najwyższe pozycje. Teraz będzie można nas zobaczyć na mistrzostwach świata FMX w Gdańsku w roli kibiców oczywiście. Bo skoki na wysokości trzeciego piętra z saltem w tył to jeszcze nie nasza specjalność – wyznaje Łukasz Włoch.