W środę po południu pożar wybuchł nieopodal byłego ośrodka wypoczynku Rakownica. Strażacy największy kłopot mieli nie z ugaszeniem ognia, ale… z dojazdem.
– Wysyłaliśmy tam pojazdy o napędzie na trzy osie, bo inne utknęły na leśnych duktach – mówi dyżurny PSP. Samo gaszenie pożaru trwało około trzech godzin. Na szczęście ogień udało się zdusić i nie rozprzestrzenił się na inne tereny.
Jak mówi dowódca akcji ratowniczej, pożar wybuchł na terenie gdzie wcześniej pozyskiwano drzewo, na obszarze około 50 arów, W działaniach brały udział 4 samochody straży pożarnej , lekki gaśniczy z JRG 1 , średni gaśniczy z JRG1 , średni gaśniczy na podwoziu terenowym z OSP Sosnówka , średni gaśniczy na podwoziu terenowym z OSP Piechowice .
Pożar gasiło 19 strażaków i 6 osób nadleśnictwa. Utrudnieniem w działaniach był bardzo trudny dojazd do miejsca pożaru. Straty w wyniku pożaru nie są duże. Paliło miejsce wyrębu i składowania drewna. Pożar jednak zagrażał dużemu kompleksowi leśnemu i w przypadku nieugaszenia go przed nocą w przypadku porywistego wiatru mógł się rozprzestrzenić na bardzo duży obszar.
Strażacy przestrzegają przed suchą ściółką w lasach. Nie wiadomo, co przyczyniło się do pożaru na Rakownicy. Nie brakuje jednak letników, którzy w sercu lasu palą ogniska lub urządzają grille. W powiązaniu z suszą to olbrzymie zagrożenie dla terenów leśnych, zwierząt oraz samych biesiadników.