Miał 53 lata. Szedł stromą trasą na Stóg Izerski w Świeradowie. Serce nie wytrzymało, zasłabł na szlaku i zmarł. W miejscu jego śmierci ustawiono duży, pamiątkowy głaz.
A wójt gminy Brody (pow. Żary) Ryszard Kowalczuk chciał tylko pójść w góry rankiem przed konwentem Zrzeszenia Gmin Wojewdzótwa Lubuskiego (zmarły wójt był wiceprezesem tego gremium), jaki zorganizowano w Świeradowie-Zdroju. Kiedy wójt nie wrócił na obiad zaczęto się zastanawiać, czy coś się nie stało. Obawy wzmogły się kiedy wójta nadal nie było a o godz. 16 zaczynał się konwent.
Jeden z członków konwentu zadzwonił do wójta, ale telefon odebrał policjant i powiedział co się stało.
Samorządowcy w żałobie (dla wszystkich było to niepojęte zdarzenie) pożegnali wójta wbijając symboliczny krzyż w miejscu, gdzie zmarł. Pierwotnie były plany, aby w tym miejscu zbudować symboliczną kapliczkę, ale zawieziono tam pamiątkowy wielki kamień (na zdj.).
Okoliczności śmierci samorządowca badała prokuratura, jednak nie stwierdziła udziału tzw. osób trzecich w zdarzeniu, a przyczyną śmierci był rozległy zawał serca.