Pani Teresa ze swoich „wędrówek” znana jest jeleniogórskiej policji. Funkcjonariusze wielokrotnie odwozili ją do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Jeleniej Górze. Znana jest też pani Annie z Piechowic, która ją zauważyła 4 września na drodze, idącą pieszo z walizką.
- Jechaliśmy z przyjacielem samochodem. Kiedy "znaleźliśmy" tę tak miłą, ale zagubioną panią, w upał, na środku obwodnicy za Wojcieszycami pomyśleliśmy, że ktoś jej pewnie szuka, że ktoś się nią opiekuje – opowiada nam pani Anna. Podróżująca postanowiła pomóc staruszce, która oświadczyła, że idzie do domu w… Lublinie. Pani Anna zabrała kobietę do swojego mieszkania i podjęła wysiłki, aby ustalić jej tożsamość oraz miejsce zamieszkania.
- W jeleniogórskim MOPS-ie powiedziano mi, że kobieta jest pod ich opieką i nikomu nie zagraża. Że robią, co mogą i że policja ją ciągle przywozi - opowiada pani Anna, która poinformowała też o sprawie Stanisława Schuberta, prezesa Karkonoskiego Sejmiku Osób Niepełnosprawnych. Prezes dotarł do syna zaginionej jeleniogórzanki. Poprosił też MOPS, aby zajął się tą sprawą ze szczególną starannością.
Dyrektor jeleniogórskiego MOPS-u Wojciech Łabun oświadczył nam, że jest mu znana sytuacja życiowa pani Teresy. Podkreślał, że gdy ośrodek dostał informację, że kobieta znajduje się w trudnej sytuacji zdrowotnej, podjął wszelkie, niezbędne działania leżące w kompetencji MOPS-u.
- Zgodnie z obowiązującymi przepisami, o których mówi art. 87 ustawy z dnia 25 lutego 1964 r. Kodeks rodzinny i opiekuńczy (Dz. U. z 2015r., poz. 583) rodzice i dzieci obowiązani są wspierać się wzajemnie. Dlatego też, w pierwszej kolejności Ośrodek nawiązał kontakt z siostrą, synem i córką pani Teresy, w celu zobowiązania członków rodziny do zapewnienia jej opieki – mówi dyrektor. Dodaje, że członkowie rodziny, pomimo wcześniej złożonych deklaracji, nie poczynili stosownych działań w kierunku zapewnienia jej opieki, dlatego jeleniogórski MOPS skierował sprawę sądu.
Od prezesa Schuberta dowiedzieliśmy się, że kobieta, której stan wskazuje na bardzo zaawansowaną demencję, nie może zostać oddana do szpitala psychiatrycznego, bo rodzina nie wyraziła na to zgody – obecnie toczy się proces w sprawie jej ubezwłasnowolnienia.
Tymczasem starsza pani już 10 września znowu samotnie wyruszyła w drogę i ślad po niej zaginął.