Przypomnijmy. Eugeniusz Gołębiewski jest jednym z kupców od dawna handlujących na zabobrzańskim targowisku. Od wielu lat sprzedaje artykuły tekstylne. W 2019 roku podpisał kolejną umowę na wynajęcie stanowiska handlowego, która została mu wypowiedziana. Powodem było niestosowanie się przez kupca do przepisów dotyczących wymiarów ekspozycji towaru przed pawilonem handlowym. Wkrótce też w miejscu gdzie E. Gołębiewski wystawiał sprzedawane przez siebie ubrania została postawiona skrzynia, aby nie mógł handlować bez posiadania ważnej umowy. Mimo prób mediacji, obie strony nie doszły do porozumienia i sprawa trafiła na drogę sądową. Odbyła się pierwsza rozprawa, podczas której przesłuchano kilku świadków. Kolejne posiedzenie sądu odbędzie się w grudniu.
W ostatnich dniach doszło na ryneczku do następnego incydentu. Jak twierdzi E. Gołębiewski - zarządca po raz kolejny podjął działania mające uniemożliwić mu wznowienie działalności handlowej.
W ostatni piątek (8.10) po konsultacji z moją prawniczką postanowiłem otworzyć swój pawilon – opowiada E. Gołębiewski. - Po jakimś czasie zjawił się S. Sudoł pytając co ja takiego robię. Wkrótce też na miejscu pojawiła się straż miejska, która spisała notatkę z przebiegu zdarzenia. Dzień później stwierdziłem, że mój pawilon jest zastawiony autem w sposób uniemożliwiający otwarcie pawilonu. W ten sposób pan S. Sudoł znowu uniemożliwia mi handlowanie i zarabianie na chleb. Jak dowiedziałem się w straży miejskiej - targowisko jest terenem zamkniętym i nie może ona podjąć działań w celu odholowania auta. Dlatego zamierzam wynająć firmę z lawetą, aby odsunęła ten pojazd.
Na temat samego sporu z panem E. Gołębiewskim nie chcę już się wypowiadać – mówi prezes Spółki Kupieckiej „Zabobrze” Stanisław Sudoł. - Niech tę kwestię rozstrzygnie sąd. A jeśli chodzi o auto parkujące na targowisku, to jest to teren prywatny i to jego zarządca decyduje co ma być na tym terenie, a co być nie może.