Do sprawdzianu musieli przystąpić wszyscy uczniowie kończący szkoły podstawowe. Warunkiem zaliczenia jest jedynie… obecność. Egzamin można oblać: nie wpłynie to w żadnym stopniu na dalsze losy uczniów. Test ma wykazać, w jakim stopniu absolwenci podstawówek wykazują się podstawowymi wiadomościami i umiejętnościami: czytania, pisania, rozumowania, korzystania z informacji oraz wykorzystania wiedzy w praktyce. Na rozwiązanie zadań uczniowie mieli 60 minut, za test mogą uzyskać maksymalnie 40 punktów.
Uczniowie Szkoły Podstawowej nr 2 wychodzili po przeszło godzinie pisania wyluzowani. Poszło dobrze. – Najwięcej kłopotów sprawiła mi matematyka – powiedział nam po teście Kamil Świerszcz z szóstej klasy. Zagadnienia z języka polskiego związane były ze sportem. – Trochę było trudne – wtrąca Martyna Matuszak. Wypracowanie trzeba było powiązać z sukcesem dowolnej postaci. – Pisałem o karierze trenera Kazimierza Górskiego – dodaje jeden z uczniów. Nikola Gerka także podziela zdanie, że najtrudniejsza była matematyka. – Test na pewno był stresujący, ale w pewnym sensie daje nam świadomość, czego jeszcze nie umiemy – zaznacza Martyna Matuszak.
Test wpisuje się już w kalendarz roku szkolnego od ośmiu lat. I wciąż budzi wiele kontrowersji, bo – tak naprawdę – nie załatwia nic. – Mamy 8 kwietnia, a do końca roku – jeszcze ponad dwa miesiące. To za wcześniej, aby jednoznacznie stwierdzić, jak dzieci są przygotowane do dalszej nauki, bo nie przerobiono jeszcze wszystkich zagadnień – mówi Elżbieta Rzemińska, dyrektor SP nr 2. – Nie można więc traktować tego testu jako ostatecznie wyznaczającego poziom pracy ucznia i nauczyciela.
Szefowie placówek oświaty narzekają też na zamieszanie organizacyjne związane z egzaminem. W szkołach mogą przebywać tylko szóstoklasiści. Pozostałym uczniom trzeba zapewnić opiekę. Do tego dochodzi stres, który w przypadku dwunastolatków nie zawsze jest motywujący. – Bywa, że świetni uczniowie rozłożą się na egzaminie z nerwów. Zdarza się także, że - biorąc pod uwagę formułę egzaminu (kilka odpowiedzi do wyboru) uczniowie nie myślą, tylko skreślają na chybił- trafił – usłyszeliśmy w „dwójce”.
Jak wspomniano, sprawdzianu nie można oblać, a wynik ma znaczenie jedynie informacyjne i nie powinien być podstawą do prowadzenia jakiejkolwiek selekcji, każdy uczeń ma prawo być przyjęty do gimnazjum w swoim rejonie. - W szkolnych komisjach egzaminacyjnych znaleźli się, oprócz nauczycieli danej szkoły, tzw. obserwatorzy (nauczyciele z innych placówek lub przedstawiciele jeleniogórskiej delegatury Dolnośląskiego Kuratorium Oświaty). Wyniki testów na pewno uzmysłowią uczniom, ile już umieją, a ile nauki jeszcze przed nimi.