Po niedawnej premierze „Miłości na Krymie” Mrożka w Teatrze Narodowym w reż. Jerzego Jarockiego, część krytyków zaczęła się zastanawiać, co pozostało nam dzisiaj z dramatów czołowego prześmiewcy, obnażającego absurdy rzeczywistości i czy jego utwory dalej są tak aktualne jak przed laty.
Warto postawić sobie takie pytania przy okazji setnego spektaklu „Na pełnym morzu” w Teatrze Jeleniogórskim. Oczywiście pytania o moralność i etyczne reguły postępowania stawiane przez Mrożka w jego dramaturgii, są w dzisiejszym świecie chyba jeszcze bardziej aktualne, ale czy usadowieni na tratwie bohaterowie funkcjonują podobnie jak my w obecnym społeczeństwie?
Przypomnijmy, że chodzi o trzech rozbitków płynących na tratwie, którzy wobec widma głodu, postanawiają, że któryś z bohaterów zostanie zjedzony. W celu „wyłonienia” kandydata prowadzą swoistą kampanię…
Aby odpowiedzieć sobie na te i inne pytania, trzeba wybrać się do teatru na wznowiony właśnie spektakl „Na pełnym morzu” w reż. Krzysztofa Prusa, który miał swoją premierę 7 listopada 1998 roku.
Z muzyką Bacha, Schumanna i Czajkowskiego w tle, wystąpią na scenie Robert Dudzik, Jacek Grondowy i Grzegorz Cinkowski – trzej rozbitkowie na tratwie. Na setne przedstawienie zapraszamy 24 lutego (sobota) na godz. 19. Bilety kosztują 13 i 17 złotych.
– Warto, bo oprócz sztuki, będzie niespodzianka dla widzów w postaci happeningu – zapowiada Barbara Łagońska z Teatru Jeleniogórskiego.
<b> Sceniczne rekordy </b>
Czy mrożkowskie „Na pełnym morzu” przebije popularnością „Testosteron”, komedię Andrzeja Saramonowicza? Ten spektakl niemal na stałe wszedł w repertuar Teatru Jeleniogórskiego. Okraszoną niewybrednym słownictwem sztukę o mężczyznach, przeznaczoną dla widzów dorosłych o dużym poczuciu humoru, wystawiono już 180 razy. – W tym roku będzie dwusetka! – zapowiadają w Norwidzie.
Chyba że z teatru widzów odciągnie filmowa realizacja „Testosteronu”, którego premierę w kinach zapowiedziano na 3 marca 2007.