Turów tradycyjnie rozpoczął mecz od mocnego uderzenia. Szybko objął prowadzenie 8:0 i o czas poprosił trener gości Andrej Urlep. Na niewiele to się zdało, gdyż po chwili miejscowi prowadzili 11:0. Wówczas stało się to, do czego zespół trenera Wojciecha Kamińskiego przyzwyczaił swoich kibiców. Ze stanu 17:4 zrobiło się tylko 17:12. Wprawdzie pierwszą kwartę Turów zdołał wygrać 20:14, to w kolejnych dominowali przyjezdni. Włocławianie odcięli od piłek Andrzeja Plutę oraz wysokich Kevina Pinkneya oraz Ernesta Browna, przez co miejscowi mieli olbrzymie kłopoty ze zdobywaniem punktów (w całym meczu zgorzelczanie oddali zaledwie 30 rzutów z gry!). Anwil raz po raz wykorzystywał też złe ustawienie rywali w obronie, przez co zebrał w ataku aż 23 piłki. Wprawdzie na początku drugiej połowy Wojciech Szawarski rzutem za trzy punkty doprowadził do stanu 35:35, ale później dominacja gości była już porażająca. W kolejnym meczu (sobota, godzina 17.30) Turów podejmie rewelacyjnego beniaminka ze Świecia - Polpak.
<b>BOT Turów Zgorzelec - Anwil Włocławek 59:74 (20:14, 12:21, 14:18, 13:21)</b>