Do zdarzenia doszło w piątek (24.06) kilka minut po północy. Tego samego dnia Roman Zawiśliński zgłosił się do naszej redakcji z porwaną koszulką w ręku. – Proszę zobaczyć, co zrobił mi młody taksówkarz – opowiadał kierowca z firmy 19191. – Moja sytuacja nie jest jednostkowa. Często dochodzi do bójek między taksówkarzami z konkurencyjnych firm – dodaje jeleniogórzanin, który w tym zawodzie pracuje od 33 lat.
Zdaniem poszkodowanego, w tym przypadku wszystko zaczęło się od zablokowania wyjazdu i słownej sprzeczki.
- Ten młody kierowca zastawił jezdnię, wyjazd spod Dworca PKP. Nie można było go ominąć, więc najpierw zatrąbiłem, a kiedy nie było reakcji, powiedziałem, żeby odjechał – opowiada Roman Zawiśliński. – Kiedy nadal nie usunął się z jezdni, krzyknąłem do niego: „zachowałeś się jak wieśniak”. Wtedy ten około 20-letni rosły mężczyzna wyszedł z taksówki i najpierw uderzył mnie z pięści w twarz, a kiedy zamroczony wysiadłem z samochodu, żeby się bronić, zaczął mnie szarpać i bić po głowie. Mam ponad 60 lat, jestem osobą niepełnosprawną ze zwyrodnieniem kręgosłupa (1 sierpnia br. mam operację na kręgosłup szyjny) oraz urazem kolana, więc nie miałem z nim żadnych szans. Wylądowałem w szpitalu, gdzie mnie opatrzono. Zgłosiłem to policji, ale w związku z tym, że moje obrażenia nie wymagały leczenie dłużej, niż siedem dni poinformowano mnie, że muszę złożyć sprawę do sądu cywilnego. Do tego potrzebne są jednak dane sprawcy, których nie mam, więc na policji złożyłem wniosek o ich ujawnienie – dodaje taksówkarz.
Rzeczniczka jeleniogórskiej policji potwierdza, że w tej sytuacji, poszkodowany musi złożyć sprawę do sądu w tzw. trybie prywatno – skargowym. - Natomiast w przypadku, kiedy poszkodowany nie ma danych sprawcy, może złożyć zawiadomienie w najbliższym komisariacie policji i wówczas funkcjonariusze przeprowadzą postępowanie, ustalą dane i przekażą je do sądu – mówi podinsp. Edyta Bagrowska, rzecznik prasowy KMP w Jeleniej Górze.
Roman Zawiśliński twierdzi, że ma dwóch świadków zdarzenia (niestety mimo prób nie udało nam z żadnym z nich skontaktować) oraz zawiadomił mailowo o zajściu prezesa firmy taksówkarskiej, w której pracuje sprawca.
- Nic nie wiem o żadnym pobiciu – powiedział nam prezes firmy wymienionej przez poszkodowanego. – Gdyby coś takiego zaistniało, mój kierowca na pewno by mi o tym powiedział. Moim zdaniem to niemożliwe, ale jeśli poszkodowany chce, może oczywiście złożyć sprawę do sądu, takiego jego prawo – dodał prezes firmy taksówkarskiej.
Do sprawy wrócimy.