W ciągu minionego roku z grona zawodowych ratowników odeszły cztery osoby. Przyczyną są bardzo niskie zarobki. Minimalna pensja wynosi około 1800 złotych na rękę. Ci najbardziej doświadczeni, tuż przed emeryturą, zarabiają 2400 złotych. Na razie brak jest perspektyw na poprawę te sytuacji, gdyż jak wynika z pisma, które wpłynęło do Zarządu Głównego GOPR z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, w tym roku nie ma szans na dodatkowe pieniądze z budżetu na regulację płac ratowników.
Grupa Karkonoska GOPR zatrudnia osiemnastu ratowników zawodowych. Wspomaga ich 68 ratowników – ochotników. To niewiele zważywszy, że notowany jest wzrost liczby turystów odwiedzających polskie Karkonosze. W ubiegłym roku ratownicy przeprowadzili aż 528 interwencji w górach. Należ podkreślić, że nie dotyczy to stoków narciarskich, za których bezpieczeństwo odpowiada właściciel.
GOPR poza ratowaniem zdrowia i życia w górach prowadzi w ramach działalności statutowej dodatkowe zadania m.in. to: dbanie o przyrodę, profilaktyka bezpieczeństwa w górach, udział w imprezach plenerowych i pokazach, itp.
Niskie pensje to nie jedyny problem, z jakimi boryka się Karkonoska Grupa GOPR. - Środki, jakie otrzymujemy z budżetu państwa w wysokości nieco ponad miliona złotych pokrywają około 40 procent naszego budżetu – mówi prezes Grupy Karkonoskiej GOPR Mirosław Górecki. - Resztę musimy pozyskiwać sami, prowadząc własną działalność. Musimy też liczyć na przychylność sponsorów. Zastrzykiem finansowym są też dotację z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego oraz pieniądze przekazywane przez Karkonoski Park Narodowy (15 procent wpływu z biletów wstępu na teren KPN). Wpływy te niestety są tzw. środkami znaczonymi, które możemy przeznaczyć tylko na zakup sprzętu, szkolenia lub inwestycje, ale niestety nie możemy z nich podnieść wynagrodzenie ratowników zawodowych. Należy podkreślić, że wyszkolenie ratownika GOPR to proces minimum trzy letni – dodaje prezes.