Wielu kierowców było wczoraj zbulwersowanych ślizgawicą na ulicach Jeleniej Góry. Zarzucano drogowcom bezczynność, tymczasem oni ciężko pracowali zmagając się z korkami i naturą. – Pierwsze piaskarki wyjechały wczoraj o godz. 16, kiedy zaczął padać śnieg. Akurat zaczął się szczyt komunikacyjny i lawirowanie dużymi pojazdami w szeregu aut nie było łatwe – mówi Michał Kasztelan. Wczoraj pojazdy MPGK sypiące sól przejeździły ponad 500 km wysypując 98 ton soli.
– Na doprowadzenie drogi do stanu określonego drugą kategorią (pierwsza, czyli drogi czarne i mokre przez 24 godziny na dobę w Jeleniej Górze nie obowiązuje) mamy cztery godziny. Staramy się, aby stało się to szybciej, ale nie zawsze pozwala na to natura – mówi szef MPGK. – Wczoraj piaskarki – nie mogąc jeździć po drogach II kategorii odśnieżania, bo były zatłoczone, wyjechały na boczne trakty. Jednak na tych głównych była jeszcze warstwa posypki z poprzedniego dnia. Później auta firmy sypały i tam. Dziś sytuacja jest opanowana. Nawierzchnie są w standardzie – usłyszeliśmy.
MPGK w stolicy Karkonoszy odśnieża 75 km dróg drugiej kategorii, 44 km trzeciej, 38 km dróg osiedlowych oraz 65 km na doraźne zlecenie miasta. – Nie jest możliwe, aby zaraz po opadach śniegu wszystkie nawierzchnie były mokre i czarne – podkreśla Michał Kasztelan. Robi to zresztą już od kilku lat przy niezmiennych atakach kierowców na drogowców. Tym ostatnim przykro jest, kiedy czytają inwektywy pod swoim adresem, a często robią, co mogą, aby w mieście jeździło się jak najlepiej. – W pięć minut lata z zimy nie zrobimy – powtarza prezes Kasztelan. Kierowcy muszą po prostu jeździć wolniej i przyzwyczaić się do tego, że od grudnia do marca zima może w każdej chwili zaskoczyć wszystkich.