Z różnych placówek napływają anonimowe doniesienia, jakoby osoby chcące przystąpić do strajku były zastraszane. Część pracowników obawia się również, czy dostaną wynagrodzenie za ten dzień, jeśli do pracy nie przyjdą. Jak poinformowała nas prezes ZNP w Jeleniej Górze do strajku przystępuje 16 placówek (szkoły podstawowe, ponadgimnazjalne i dwie placówki oświatowe). - Nauczyciele i pracownicy niepedagogiczni stawią w pracy, aczkolwiek do tej pracy nie przystąpią. Zadaniem dyrektora jest zapewnić opiekę dla dzieci i młodzieży - powiedziała Sylwia Gac-Sufleta, która ubolewa, że w oświacie nie ma jedności.
Strajk został zaplanowany przez Związek Nauczycielstwa Polskiego – jest to jedna z trzech central związkowych w środowisku oświatowym. - Solidarność i Forum Związków Zawodowych nie przyłączyły się do tego strajku – podkreślił Roman Kowalczyk, dolnośląski kurator oświaty, który podaje, że we Wrocławiu tylko 25 procent przystąpi do strajku, ogółem na Dolnym Śląsku ma to być 41,5 proc. - To oznacza, że 58,5 proc. to szkoły i placówki wolne od protestu – zaznaczył R. Kowalczyk. - W tej mniejszości szkół, które przystąpią do strajku będą też nauczyciele, którzy zechcą normalnie wykonywać swoje obowiązki, więc można powiedzieć, że wszystkie szkoły na Dolnym Śląsku będą otwarte i będzie się odbywać praca. Jeśli w pojedynczych szkołach okaże się, że tak wielu nauczycieli bierze udział w proteście, że nie mogą się odbyć lekcje, to wtedy będą zajęcia opiekuńcze i wychowawcze – dodał kurator, który zapewnia, że uczniowie bez cienia wątpliwości powinni w piątek udać się do szkoły.
Zrozumienie dla zapowiadanego protestu wyraził prezydent Jeleniej Góry. - Rozumiem nauczycieli i znaczną część rodziców, którzy są zbulwersowani – przekonuje prezydent Jeleniej Góry. - Zgodnie z prawem, jeżeli strajk jest poprzedzony tym, o czym mówi ustawa o związkach zawodowych, to pracownicy dostaną normalne wynagrodzenie za ten dzień – tłumaczy Marcin Zawiła.
Czy w jeleniogórskich szkołach dochodziło do zastraszania pracowników chcących przystąpić do protestu? - Mam 27 placówek, które zamierzały przystąpić do strajku, a przystępuje tylko 16 – zauważa S. Gac-Sufleta. - W mojej ocenie, jeżeli ktoś nie przystępuje do strajku, to zgadza się na to, co się dzieje – na reformę oświaty, podstawy programowe, niedokończone podręczniki – wymieniała szefowa ZNP. - Docierają do mnie takie słuchy, że dyrektorzy niektórych placówek zwrócili się do grona pedagogicznego, żeby nie przystępowali do strajku. Wiem, które to są placówki – powiedziała Sylwia Gac-Sufleta. Nie wyklucza doniesienia do prokuratury, o czym ma zdecydować prezydium zarządu jeleniogórskiego oddziału związku. Przedstawicielka strajkujących podkreśla, że jest pierwszą kadencję szefową związku i nie chce, żeby dyrektorzy ponosili konsekwencje, bo „dyrektorem się bywa, a człowiekiem się jest”. - Jako związkowcy będziemy opiniować arkusze organizacyjne, czyli teraz każdy dyrektor będzie musiał z nami współpracować – będziemy się bardzo temu przyglądać, żeby nie było różnic wśród nauczycieli i pracowników niepedagogicznych – dodała prezes ZNP.
Związkowcy liczą, że ogromna liczba podpisów pod wnioskiem o referendum ws. reformy oświaty skłoni rządzących do zapytania o opinię obywateli.