W ubiegłym tygodniu policja zatrzymała 15-latka, który wcześniej okradł cukiernię „Firmową” przy ulicy Bankowej. Wyrostek włamał się i ukradł osiem kilogramów ciastek. Nie odpuścił też kasie fiskalnej. Dopuścił się też wielu innych przestępstw. Złodziejaszkowi najpewniej uszłoby to na sucho, gdyby nie przejeżdżający patrol policji.
Na jego widok młody złodziej spanikował i zaczął uciekać. Po drodze pozbył się ciążącej kasy fiskalnej. Ciastka kurczowo trzymał, ale nie zdążył ich skosztować, bo policjanci okazali się szybsi. Okazało się, że to nie był pierwszy wyczyn gagatka. Wcześniej włamywał się do samochodów, z których kradł wartościowe przedmioty.
Wprawdzie policja zatrzymała złodziejaszka, ale czy ta przygoda wybije mu z głowy przestępczy proceder i sprowadzi go na ścieżkę normalności? Trudno przewidzieć, ale faktem jest, że wielu młodocianych przestępców wraca na złą drogę. Kryminał działa jak narkotyk. Uzależnia. Pobyty w domach poprawczych nie tylko nie resocjalizują, ale jeszcze bardziej wciągają młodych pensjonariuszy w przestępczy świat.
Młodociani przestępcy czują się bezkarni. Dobrze wiedzą, że mogą narozrabiać, a skończy się to najwyżej w sądzie dla nieletnich, który jest wyjątkowo pobłażliwy. Będzie co najwyżej dozór kuratorski, w skrajnym przypadku – pogotowie opiekuńcze. Tylko recydywista, który nie skończył 16 lat, może trafić do poprawczaka.
Coraz częściej na przestępczą ścieżkę wkracza młodzież z tak zwanych dobrych domów. Mają wszystko i nie kradną z „potrzeby”, ale dla hecy. Aby zaimponować kolegom i być „trendy”, bo życie zgodnie z prawem nie jest modne. Jeszcze łatwiejszą sprawę mają ci, którymi rodzice się nie zajmują, i pozostawiając ich wychowanie ulicy.
Przestępczość młodych staje się też coraz bardziej dotkliwa dla starszych i coraz lepiej zorganizowana. Nieletni złodzieje często – jak stare wygi – dzielą się w akcji na role. Jedni stoją na czatach, inni odwracają uwagę potencjalnych ofiar, a jeszcze inni dokonują przestępstwa. Tak jest, na przykład, podczas coraz częstszych kradzieży sklepowych. Policja interweniuje w tych sprawach kilka razy dziennie.
Co kradną? Najczęściej słodycze i alkohol. Wszystkim dzielą się po równo. Po podziale łupu, jakby nigdy nic wracają do domów i znów są słodkimi synkami i córeczkami. Rodzice często nawet nie zdają sobie sprawy, co robią ich pociechy w wolnym czasie. Rano słyszą tylko „wychodzę, będę wieczorem”. Sprawa się „rypie”, kiedy skruszonych złodziejaszków przywozi do domu policja. Żal za grzechy nie jest jednak szczery, bo po kilku dniach znów przychodzi ochota na coś słodkiego, a kradzione „smakuje” najlepiej.
– Podczas wakacji liczba przestępstw popełnianych przez nieletnich znacznie się zwiększa – mówi nadkom. Edyta Bagrowska z Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Górze. Młodzi ludzie mają za dużo wolnego czasu i szukają jakiegoś zajęcia. Kończy się to przeróżnie.
A to demolką koszy na śmieci, tablic informacyjnych, znaków drogowych itp. Bywa też, że nastolatki zaczepiają młodszych na ulicy i kradną im pieniądze, za które później kupują papierosy i alkohol. Jak zapobiec takim sytuacjom?
– Trzeba interesować się tym, co dziecko robi, szczególnie w wieku gimnazjalnym, w którym skala łamania prawa jest największa – mówią policjanci i strażnicy miejscy. Częste kontrole nieletnich przez ich rodziców być może nie wyeliminują przestępczości, ale z pewnością zmniejszą jej skalę. Najważniejszą rzeczą jest, żeby małoletni nie czuli się bezkarni. Ale niestety, poczucie bezkarności wzrasta i błędne koło się zamyka.