Oczywiście nie oznacza to, że wakacje miałyby trwać trzy miesiące. Młodzież wypoczywałaby na raty. W różnych województwach obowiązywałyby różne terminy letniej kanikuły. Tak jak teraz ferii zimowych.
Patent na takie wakacje zgłosił już ministrowi edukacji i nauki burmistrz nadmorskiego Władysławowa. Jego zdaniem to najlepsza metoda, aby przedłużyć sezon turystyczny bez ponoszenia większych nakładów finansowych. Jak podkreśla samorządowiec, podobne rozwiązanie od lat stosowane jest w Niemczech.
Atutem pomysłu będzie możliwość skorzystania przez rodziny ze znacznie tańszych wczasów. Bezrobotni, którzy pracują sezonowo przy obsłudze turystów, mieliby szansę więcej zarobić. Na tłok i korki przestaliby narzekać kierowcy.
Co na to gestorzy turystyki z Karkonoszy?
– Wiem o pomyśle Ministerstwa Edukacji i Nauki, aby wrócić do dawnego systemu organizacji ferii zimowych. Miałyby się odbywać w jednym terminie dla wszystkich województw – powiedział nam Grzegorz Sokoliński ze Szklarskiej Poręby. Rządzący chcą w ten sposób umożliwić spotkania rodzinom, które mieszkają w różnych częściach kraju.
Według Sokolińskiego, taki zamysł nie ma sensu. – Baza turystyczna w górach jest ograniczona. Kiedy przyjedzie tu wypoczywać młodzież z całej Polski w jednym terminie, to będzie i tłoczno, i bardzo drogo – zauważa Sokoliński.
Ludziom, którzy utrzymują się dzięki turystom w karkonoskich kurortach, niezbyt podoba się pomysł wprowadzenia wakacji na raty. – Latem okres wypoczynku jest dłuższy. Konkurencją dla gór są jeziora oraz morze. Obawiamy się, że przy tak długich wakacjach byłyby w kurortach pustki – usłyszeliśmy w jednym z pensjonatów w Karpaczu.
Z całego zamieszania może wyjść jedno: ludzie zachęceni niższymi cenami wypoczynku poza granicami, przestaną odwiedzać polskie wczasowiska i wybiorą się do ciepłych krajów latem, lub w Alpy – zimą.
MEiN jeszcze nie podjęło decyzji dotyczącej zmian w organizacji ferii letnich i zimowych.