Księża Bazyli Sawczuk, proboszcz parafii prawosławnej, Wiesław Suchorab, pastor parafii ewangelickiej Zbawiciela i Józef Stec, prałat i proboszcz parafii rzymsko-katolickiej Matki Bożej Miłosierdzia z Cieplic przedstawiali dziś obrzędowość wielkanocną swoich wyznań. – Wszyscy jesteśmy z Kościoła chrześcijańskiego, dlatego te święta są dla nas bardzo ważne: dotyczą Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa, co jest podstawą naszych wyznań – powiedział ks. Wiesław Suchorab.
Wcześniej Edyta Tuz-Jurecka, doktor Kolegium Karkonoskiego i literaturoznawczyni, przywołała obraz świąt wielkanocnych w literaturze, głównie w „Chłopach” Reymonta. – To prawdziwa kopalnia z zakresu etnologii obrzędowości wielkanocnej w dawnej Polsce – mówiła prelegentka. Wspomniała, że święta niewątpliwie kojarzą się z odrodzeniem, jakie dokonuje się w naturze wiosną. Dodała także, że Wielkanoc nie jest tak popularnym motywem literackim, jak Boże Narodzenie. A jeśli się pojawia to głównie jako rozważanie nad śmiercią, a nie nad Zmartwychwstaniem, które jest trudniejsze do pojęcia. Edyta Tuz-Jurecka zarysowała też wielkanocne odniesienia w poezji. Przeczytała dwa wiersze księdza Jana Twardowskiego. Jeden tyczący Wielkiego Piątku: dnia niezwykłego, w którym „Pan Bóg odwrócił się od Boga”.
Duchowni długo debatowali nad ekumenicznym aspektem Wielkanocy. Ksiądz Bazyli Sawczuk wyjaśnił, dlaczego wierni Kościoła prawosławnego obchodzą święta wg kalendarza juliańskiego. – Dlaczego prawosławni nie chcą przystać na wspólne świętowanie Świąt Zmartwychwstania? – pytał prowadzący spotkanie Jordan Plis. – Może dlatego, że to właśnie my świętujemy tak, jak pierwsi chrześcijanie – dał do zrozumienia ksiądz Bazyli tłumacząc, jak ważna dla wiernych prawosławia jest juliańska data.
Mówiono o poszczeniu oraz istocie postu oraz o tym, że w istocie każda niedziela jest pamiątką Zmartwychwstania. Ksiądz Sawczuk dodał, że ma to wyraz nawet w języku starocerkiewnosłowiańskim (w rosyjskim także), gdzie słowo „vaskrieslenije” znaczy zarówno ‘niedziela’ jak i ‘zmartwychwstanie’. Uwypuklając różnice w obchodzeniu świąt księża zwrócili uwagę na wartość Słowa Bożego w prawosławiu i protestantyzmie. – U nas nie ma obrzędowości związanej ze święceniem pokarmów czy palm wielkanocnych. Wszystko to odbywa się mocą modlitwy i Słowa – powiedział ks. Wiesław Suchorab. Ks. Sawczuk opowiedział o skomplikowanej liturgii Wielkiego Tygodnia w cerkwi. Czytane są tam całe, długie fragmenty Ewangelii. A nabożeństwa Wielkanocne są niemal w całości śpiewane.
Proboszcz parafii św. Piotra i Pawła podkreślił także brak ikonografii ilustrującej złożenie Chrystusa do grobu. W Kościele prawosławnym symbolizuje to ikona zwana Płaszczenicą. – Różnorodność w obchodzeniu świąt w naszych Kościołach jest swego rodzaju darem – powiedział ks. Józef Stec. Dodał, że sam jest pełen podziwu dla ewangelików, którzy w Wielki Piątek (to najważniejsze święto dla protestantów) żałują za grzechy w sposób, którego katolicy mogliby im pozazdrościć. Cieplicki proboszcz podkreślił wagę cnót w kontekście Wielkanocy: wiary, nadziei i miłości. Wspomniał także o obyczaju wielkoczwartkowego obmywania nóg starcom, który jest kultywowany w kościele przy ulicy PCK. – Najważniejsze, że wszyscy radujemy się wesołym Alleluja po Zmartwychwstaniu Pana – mówił ksiądz Stec.
W dyskusji nie zabrakło refleksji o samych obyczajach wielkanocnych, niekoniecznie polskim śmigusem, czy święceniem pokarmów. – Choćby praktykowanym w Czechach zwyczaju smagania witkami dziewczęcych zadków, czy też obrzędach związanych z czwartą niedzielą Wielkiego Postu zwaną też „śmiertelną”, „czarną” lub „białą niedzielą”. Jak tłumaczą etnolodzy, w ludowości był to dzień „ostrej” walki zimy z wiosną. – Pory roku walczyły z sobą na śmierć i życie – stąd niedziela śmiertelna. Ze względu na kolory żałoby, dzień też kojarzono także ze wspomnianymi barwami. – Na Dolnym Śląsku był to dzień obchodzony jako tzw. Latarysonntag – mówi Andrzej Jawor, przewodnik sudecki.