Czwartek, 23 maja
Imieniny: Emilii, Iwony
Czytających: 9578
Zalogowanych: 25
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

JELENIA GÓRA: Wielki śmiech na małej scenie

Czwartek, 8 października 2009, 21:24
Aktualizacja: Piątek, 9 października 2009, 8:18
Autor: TEJO
JELENIA GÓRA: Wielki śmiech na małej scenie
Fot. TEJO
Dawkę przedniego, choć absurdalnego humoru dostali dziś widzowie, którzy wybrali się na kolejne przedstawienie XXXIX Jeleniogórskich Spotkań Teatralnych „Atrament dla leworęcznych” krakowskiego Teatru KTO. Spektakl był odskocznią od szarej i nudnej rzeczywistości. – Dawno się tak w teatrze nie uśmiałam/em – to po widowisku powtarzano najczęściej.

Kwartet krakowskich aktorów (Jacek Buczyński, Maciej Małysa, Paweł Rybak, Maciej Słota) zagrał wyśmienitą sztukę o niczym. Ale i z niczego można się śmiać do rozpuku, zwłaszcza jeśli to nic jest naprawdę czymś godnym ponadgodzinnego siedzenia w dusznej sali małej sceny. Nie zauważa się nawet niedogodności, choćby święcącego co jakiś czas w oczy reflektora, który – niczym na przesłuchaniu – męczył wzrok publiczności w pierwszym rzędzie.

„Atrament dla leworęcznych” to komedia składająca się z różnych scenek: a to mówionych gagów – niczym w kabarecie – a to pełnych przezabawnych gestów numerów pantomimicznych. Wspólnym elementem dla wszystkich jest zepsuty kapelusz żebraka, który miał w gwarancji, że zbierze 100 złotych, a zebrał gumę do żucia, baton i bilet do cyrku. Wystarczy wrzucić do środka pieniążek, a widowisko – ze stop-klatki – zacznie się kręcić niemal w kółko: końcowy akcent to bowiem początek komedii puszczony z nagrania.

Całość w konwencji przypominającej nieco spatynowany obraz w starym kinie, a to wrażenie potęguje jeszcze muzyka: zabawny ragtime towarzyszący zresztą publiczności od chwili zajęcia miejsc. Są scenki naprawdę doskonałe: w restauracji, gdzie gość w talerzu zupy makaronowo-ryżowej znajduje poszczególne „części” wyposażenia kucharza: od zegarka do aparatu słuchowego. Czy też u dentysty, który za nie wyrwanie zęba bierze więcej niż za ekstrakcję i radzi, by dbać o zęby, bo sam je kiedyś miał. Albo ta o leniwym wydawcy, który przychodzi do pracy na dwie godziny dłużej, by dłużej nic nie robić. Jednak poprzez nieznajomość ortografii (nie wie, jak się pisze „gówno”) – napytuje sobie biedy, bo musi przeczytać 100 tysięcy wierszy pewnego poety. Wymieniać można by długo.

Można mieć wrażenie, że sztuka w sumie jest bez sensu, a sama Urszula Liksztet, kierowniczka literacka Teatru im. Norwida powiedziała, że nie należy doszukiwać się w „Atramencie” ukrytych znaczeń. Jednak nie sposób oprzeć się wrażeniu, że podobnie bezsensowne i absurdalne sytuacje – choć nie tak zabawnie przerysowane jak w sztuce Teatru KTO – widzimy na co dzień. Potwierdził to zresztą sam autor i reżyser Krzysztof Niedźwiedzki na spotkaniu po drugim przedstawieniu mówiąc, że swoje pomysły czerpie… z rzeczywistości, tylko ją po swojemu przerabia. Na szóstkę z plusem.

Ogłoszenia

Czytaj również

Dodaj komentarz

Zaloguj
0/1600

Czytaj również

Sonda

Z którym z autorów chcieliby Państwo spotkać się w Książnicy Karkonoskiej?

Oddanych
głosów
493
Puzyńska Katarzyna
34%
Twardoch Szczepan
31%
Żulczyk Jakub
34%
 
Głos ulicy
W ogóle nie mam telewizora
 
Miej świadomość
Kraina Wygasłych Wulkanów w Polsce
 
Rozmowy Jelonki
Robią kolejne drogi
 
Piłka nożna
To już dziś... Walka o fazę ogólnopolską!
 
Kultura
Schronisko w wersji All Inclusive
 
Aktualności
Trwają prace przy magistrali na Wolności
 
Aktualności
Oszukiwali na refundacjach za leki
Copyright © 2002-2024 Highlander's Group