Jak wynika ze wstępnych ustaleń, 14-letni chłopiec smażył frytki na głębokim oleju. Kiedy garnek wraz z zawartością zaczął się palić, chłopiec zalał go wodą. Wtedy doszło do wybuchu.
- Każdy litr wody to 1700 litów pary i w taką parę, dodatkowo porywającą cząsteczki oleju, zmieniła się woda wylana na wrzący olej, dlatego doszło do wybuchu – tłumaczy Andrzej Ciosk, oficer prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Jeleniej Górze. – Przestrzegamy mieszkańców, by nigdy nie wlewali wody na palący się olej. Jedynym ratunkiem w takich sytuacjach jest przykrycie płonącego oleju pokrywką lub czymś niepalnym. Trzeba też wyłączyć dopływ gazu. Ryzykowne jest wynoszenie płonącego garnka z gorącym olejem z mieszkania, bo może dojść do groźnego poparzenia – dodaje A. Ciosk.
W mieszkaniu, w którym doszło do wybuchu była matka z trzymiesięcznym dzieckiem. Im nic się nie stało. Poparzony chłopiec trafił do szpitala.