- Dla mnie nadal jest to szok i niedowierzanie! Trzy dni po umówieniu terminu otrzymałem telefon z Centrum Kultury w Kamiennej Górze, że jednak termin jest nieaktualny. Uważam, że anulowano moją wystawę, gdyż uznano, że jako kandydat na radnego przed wyborami nie mogę zaprezentować swojej twórczości - mówi Marcin Makaś, który z burmistrzem Kamiennej Góry spotkał się w sądzie w trybie wyborczym.
Kultura musi być wolna od polityki
A dlaczego akurat z burmistrzem, skoro centrum kultury ma swojego dyrektora?
- Nie wiem. Burmistrz z odwołaniem wystawy nie ma nic wspólnego. To była moja decyzja, gdyż nie widzę powodu, by w Centrum Kultury organizować w trakcie kampanii wyborczej wystawę prac jednego z kandydatów do rady. Kultura musi być wolna od polityki, dlatego temin przedwyborczy odwołałem - wyjaśnia Tomasz Grabiński, dyrektor Centrum Kultury w Kamiennej Górze.
- Wcześniej artysta nie poinformował, że kandyduje w wyborach. Dowiedziałem się o tym dopiero później, już po ustaleniu terminu wystawy, który przypadał akurat przed wyborami. Gdyby o tym uprzedził, to od razu umówilibyśmy się na termin po wyborach, aby nie być w żaden sposób posądzonym o agitacje przedwyborcze - dodaje dyrektor CK.
Szukają dojścia do elektoratu?
Okazuje się, że przed wyborami kandydaci szukają różnych możliwości prezentacji wśród potencjalnego elektoratu. Jedni wieszają billboardy, drudzy wykupują reklamy w prasie, radiu czy telewizji, a jeszcze innym zależy na tym, by wystawa ich prac odbyła się tuż przed wyborami, a nie na przykład miesiąc później.
- Pracowałem nad wystawą rysunków, poświęconą mojemu rodzinnemu miastu ponad rok czasu. Setki godzin, szkiców, poszukiwań i eksploracji Kamiennej Góry. Wystawa bardzo osobista - pisze na swoim profilu M. Makaś.
Nieprzychylne opinie
Artysta na swoim profilu połączył odwołanie wystawy z wyborami wobec czego pojawiły się nieprzychylne opinie o... burmistrzu.
Burmistrz pozwał więc artystę w trybie wyborczym, ale jeleniogórski sąd rano uznał, że sprawa jest zbyt błaha, aby się nią zajmować i wniosek oddalił.
Z kolei inny z kamiennogórskich "kandydatów" nie czekał nawet na Prima Aprilis i zrobił wszystkim psikusa wcześniej. Pisaliśmy o tym TUTAJ.