Do zdarzenia doszło wczoraj wieczorem przy Tamie Pilchowickiej. Po godz. 18.00 mężczyzna wziął samochód sprzed swojego domu w Mysłakowicach i odjechał. W mieszkaniu zostawił list pożegnalny. Rodzina powiadomiła policję i rozpoczęła poszukiwania. W tzw. międzyczasie policjanci odebrali zgłoszenie o wypadku przy tamie.
- Kilka osób widziało, jak mężczyzna najpierw chodził po tamie i rozmawiał przez telefon, po czym wsiadł do samochodu, włączył światła, rozpędził pojazd i całym rozpędem wjechał do wody spadając z 30 –metrowej skarpy – relacjonuje asp. Mateusz Królak, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji we Lwówku Śląskim. – Jeden ze świadków ruszył mu z pomocą, wyciągnął mężczyznę z samochodu, próbował go reanimować, ale kierowca po upadku z takiej wysokości nie miał szans na przeżycie – dodaje rzecznik lwóweckiej policji.