W korzeniach wierzb. Agnieszka Kuchmister
To czwarta książka w dorobku, pochodzącej ze Świerzawy autorki. Po debiutanckich dość mrocznych i niepokojących opowiadaniach zatytułowanych „Listopad", Agnieszka Kuchmister rozpoczęła pisanie serii sokołowskiej - nieco lżejszych, osadzonych w realizmie magicznym.
„W korzeniach wierzb" to powieść gęsta, mroczna, zanurzona w słowiańskich wierzeniach i ciemnych lasach rosnących wokół Złej Wsi opodal Kamiennej Góry.
Są lata 60. XX wieku, a my, przez pryzmat nastoletniej Gieni obserwujemy społeczność niewielkiej wsi, w której zaczynają ginąć młode dziewczęta. Pierwsze z nich odkrywa nasza bohaterka, kilkunastoletnia Gienia. Dziewczynka wychowuje się w rodzinie przesiedlonej na Ziemie Zachodnie, rodzinie, która wciąż nie pogodziła się ze swoim losem i duchami przeszłości. Historia rodziny miesza się z tajemnicami ziem, na których przyszło im mieszkać, a świat rzeczywisty, ze światem magicznym.
„W korzeniach wierzb", to historia blisko człowieka, blisko jego ducha, natury i mroku, który mieszka w każdym z nas. To jednocześnie próba opowiedzenia losów byłych i obecnych mieszkańców dolnośląskich miast i miasteczek i jednocześnie zachwycająca lektura.
Książka dostępna w Dziale Regionalnym i Filii nr 4 w Cieplicach.
AG
Wojna i terpentyna. Stefan Hertmans
Jak niewiele wiemy o tamtej wojnie, o jej okrucieństwie, które przysłonił koszmar następnej, dla odróżnienia nazwanej drugą wojną światową. Ale w Belgii, szczególnie we Flandrii, ta pierwsza, pomimo upływu lat, jest bardziej pamiętana i ciągle nazywana Wielką.
Nic dziwnego. To tam toczyły się walki, na których ślady można natknąć się do dzisiaj. To tam po raz pierwszy użyto broni chemicznej w postaci gazu musztardowego, który poraził tysiące żołnierzy i zmiótł definitywnie ze starej Europy wartości, tak jej do tej pory bliskie.
A Flamandowie, choć oddali życie w ich obronie, to nie doczekali się stosownego podziękowania i wdzięczności – splendor, zaszczyty, apanaże dostały się ich francuskojęzycznym dowódcom, których poczucie wyższości nie zniżyło się nigdy do szacunku wobec belgijskich żołnierzy. Im pozostała trauma, z którą musieli uporać się sami. Oj, skąd my to znamy? Urbain Martien był jednym z tych żołnierzy.
Wiele lat później swoje przejścia i doświadczenia utrwalił na papierze. Chciał zachować pamięć o ludziach, z którymi spędził młodość w okopach. Przeżył. Miał szczęście, w odróżnieniu od swoich towarzyszy, którzy rozszarpani przez pociski, pozostali na zawsze na polach Ypres. Ale to nie jest tylko relacja z miejsca walki, to wielki manifest, protest przeciwko wojnie, godny pióra Ericha Marii Remarque’a.
Przed śmiercią przekazał swoje zapiski wnukowi. To właśnie Stefan Hertmans, dziś jeden z najbardziej cenionych pisarzy języka niderlandzkiego. Z ich lekturą czekał trzydzieści lat. A potem nic nie było takie jak przedtem. Bo co tak naprawdę wiemy o swoich bliskich? Okazuje się, że niewiele. Życie jego dziadka, choć naznaczone wojną, toczyło się przed nią i po niej. Było trudne i biedne dzieciństwo, niezwykłe uczucie łączące rodziców, wielka i nigdy do końca niespełniona miłość do malarstwa. I kobieta, ta jedna, jedyna. I śmierć…
Piękna, mądra i ważna książka. W księgarniach pojawiło się właśnie nowe wydanie; w zbiorach Książnicy Karkonoskiej dostępne jest pierwsze, z zamieszczoną na okładce rekomendacją Michała Nogasia, wtedy i znów związanego z radiową „Trójką”.
(KH)
Stroiciel. Tomasz Trojanowski
Po części „Matrix” dla nastolatków, po części „Tożsamość Bourne’a”, a do tego duża dawka muzycznej fantazji. Wyobraźcie sobie osobę o tak wyczulonym słuchu i tak doskonałym poczuciu rytmu, że z instrumentów potrafi wydobyć absolutną harmonię. Następnie umieście w tym obrazku zwykłego nastolatka, ucznia drugiej klasy liceum – Cypriana K., który nagle budzi się… w szpitalu psychiatrycznym?
Garażowa kapela, młodzieńcza miłość, szkoła, a obok prorockie sny, pościgi, tajemnicze przejścia, wiadomości zapisane na płytach gramofonowych, miejsca, które znikają, podejrzani wybawiciele, instrument muzyczny, który nastrojony może zmienić cała ludzkość… A to wszystko na 128 stronach! Oktawon, bo taką nazwę autor nadał owemu niezwykłemu instrumentowi, od długiego już czasu nie daje Cyprianowi spokoju. Gdy chłopak natrafia na sprzedawcę gitar, który również zna owe słowo, życie nastolatka gwałtownie się zmienia.
Ta książka naprawdę wciąga i strona po stronie budzi nowe pytania. Autor buduje własną koncepcję stworzenia świata, aniołów, szatana i Boga oraz podaje własny sposób na zbawienie ludzkości. Stąd, chociaż świat przedstawiony do złudzenia przypomina naszą rzeczywistość, jest to raczej dobrze skonstruowana opowieść science-fiction. Zdania są krótkie, dynamiczne, występuje wiele dialogów, a akcja pędzi jak wartki potok, na tyle jednak spójnie, żeby się w niej nie pogubić. Zakończenie jest otwarte, choć wskazuje czytelnikowi, w którą stronę powinna podążyć jego wyobraźnia i myślę, że te obrazy będą bardzo piękne.
Okładka jest typowo młodzieżowa, czarno-biała, z mocnymi energetycznymi elementami w postaci połyskliwych błyskawic i wysoko wzniesionych rąk postaci. Gryf gitary tworzy ciekawy brzeg, a potężny wieżowiec natychmiast przywodzi na myśl wielką korporację. Dodatkowo znaczek umieszczony na budowli to ośmiokąt z wpisaną gwiazdą, nawiązujący tematycznie do osobliwej nazwy tajemniczego instrumentu. Całość bardzo wymowna i trafnie ukazująca klimat treści.
Bardzo polecam dla młodzieży i dorosłych wielbicieli muzyki gitarowej i/lub mądrze przemyślanego SF. Książka „Stroiciel” została wpisana na Listę Skarbów Muzeum Książki Dziecięcej i wyróżniona w Konkursie Książki Roku IBBY. W Bibliotece Dziecięco-Młodzieżowej znajdziecie ją w sekcji „Powieści” (bez obaw – do wypożyczenia mamy kilka egzemplarzy).
(mkc)
Dziennik pustki. Emi Yagi
„Dziennik pustki” to obraz dzisiejszej cywilizacji, w którym Emi Yagi przestawia sytuację japońskich kobiet. Ich dyskryminacji na rynku pracy, oczekiwań społeczeństwa wobec nich, przypisywania im ról, jakie powinny pełnić oraz trudów macierzyństwa i dnia codziennego. Fabuła jest prosta, nieskomplikowana, ale w tym wszystkim spójna. Mimo, że książka opisuje realia życia w Japonii, wiele kwestii jest uniwersalnych i aktualnych na całym świecie. Dodatkowo powieść porusza kwestię jaką jest w Japonii praca ponad siły, która uchodzi w kraju kwitnącej wiśni za normę.
Shibata jest w pracy obarczana codziennie drobnymi, dodatkowymi obowiązkami przez co spędza w niej znacznie więcej czasu niż powinna. Pewnego dnia coś w niej pęka i pod wpływem impulsu kłamie, że jest w ciąży. Z dnia na dzień uświadamia sobie, że dzięki kłamstwu zaczyna żyć w zupełnie inny, niż dotychczas sposób, że zaczęto ją zauważać. Nie zmieniło to jednak jej poczucia, że jest jedynie trybikiem w wielkiej maszynie życia.
„Czuję się samotna.(…) Ale wiesz, zawsze czułam się całkiem sama. Zdaję sobie sprawę, że wszyscy maja podobnie, i może coś jest ze mną nie tak, ale nadal nie mogę się przyzwyczaić. Do tego, że ludzie się od siebie oddalają.”
Książka dostępna w zbiorach Książnicy Karkonoskiej.
(AS)