W powiecie karkonoskim zalanych zostało wiele pól, a w samej Jeleniej Górze sporo ogródków działkowych jak np. te przy ul. Osiedle Robotnicze.
O wyjaśnienie szczegółów związanych z tym tematem poprosiliśmy prof. Agnieszkę Medyńską-Juraszek z Instytutu Nauk o Glebie, Żywienia Roślin i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu:
- To jest poważny problem, ponieważ na ten moment nie wiemy dokładnie jaki rodzaj zanieczyszczeń został naniesiony wraz z wodami powodziowymi na glebę. Dlatego powinna zostać ona starannie zbadana, szczególnie pod kątem zanieczyszczeń, które mogą stanowić zagrożenie dla jakości roślin konsumpcyjnych i dla zwierząt wypasanych na tych terenach. A same pola należałoby zrekultywować.
- Precyzyjnie mówiąc osady denne to tykająca bomba z opóźnionym zapłonem, ponieważ w osadach gromadzą się zanieczyszczenia. Na dnie rzeki, w warunkach beztlenowych, pozostają w uśpieniu, nic się z nimi nie dzieje. Ale wyrwanie ich z tego uśpienia, co robi fala powodziowa, powoduje, że dochodzi do napowietrzenia tych osadów i w efekcie emisji do atmosfery różnego typu zanieczyszczeń, jak np. związków rtęci, pierwiastków toksycznych, które mogą przechodzić w stan lotny, węglowodorów aromatycznych.
- Ponieważ woda jest dobrym nośnikiem wielu zanieczyszczeń, będą one łatwo pobierane z osadów dennych na terenach, które zostały zalane. Mamy też do czynienia z nowym typem zanieczyszczeń w rzekach i w osadach dennych – to np. zanieczyszczenia mikroplastikiem, pozostałościami środków farmaceutycznych, antybiotyków, środków hormonalnych, które łatwo wiążą się z materią organiczną.
- Oprócz sprzątania po powodzi ważny jest proces rekultywacji, który na terenach rolnych będzie musiał być przeprowadzony. Ludzie nie wiedzą co mają zrobić z osadem, jaki fala przyniosła na ich pole, do ich stawu, ogrodu – czy go zagospodarować, zostawić, zwapnować, czy może zrobić coś innego.
- Uprawa roślin przeznaczonych do spożycia np. warzyw, ziół czy owoców na terenach popowodziowych niesie ze sobą ryzyko akumulacji szkodliwych dla zdrowia substancji. Gleba akumuluje zanieczyszczenia na długo, ponieważ nie posiada zdolności do samooczyszczania.
- Jeżeli czyjeś ogródki i pola były zalane wodami powodziowymi można zwrócić się do ekspertów Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu o pomoc. Trzeba dostarczyć glebę do laboratorium Centrum Analiz Jakości Środowiska, gdzie specjaliści wykonają kompleksową analizę, czy jest ona bezpieczna pod kątem uprawy roślin konsumpcyjnych czy też nie.
Kontakt:
Centrum Analiz Jakości Środowiska
Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu, pl. Grunwaldzki 24a (p.010a), 50-363 Wrocław,
tel./fax 71 320 1547, e-mail: cajs@upwr.edu.pl
Większość skupia się na zniszczeniach, jakie wywołuje powódź, ale niewiele mówi się o tym, jak destrukcyjnie ten żywioł wpływa na glebę. Ta ogromna masa wody płynąca z wielką prędkością powoduje bardzo dużą dezintegrację wierzchniej warstwy gleby, co prowadzi do bardzo szybkiej jej degradacji.
W dodatku gleba, którą uprawiamy, spływa w przypadkowe miejsca i często deszcze nawalne czy fala powodziowa są w stanie zniweczyć wiele lat pracy rolnika.
Ale to nie jedyny problem, który sygnalizują gleboznawcy. W czasie przemieszczania się fali powodziowej dochodzi do wymieszania się osadów dennych znajdujących się w korycie rzeki. Woda przenosi je na tereny zalewowe i to tworzy poważne problemy. Reasumując, w niektórych przypadkach zalane wcześniej ogródki nie nadają się już do uprawiania w nich warzyw czy owoców.