– Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam jak na sąsiedniej działce woda wybija strumieniem do góry, jak z wielkiej fontanny – mówi przerażona po ostatnich opadach Lucyna Małek. Dzień wcześniej ekipa z Wodnika czyściła tam teren, żeby usunąć wyciek z kanalizacji.
Teren to dawny magazyn państwowego przedsiębiorstwa handlowego, należący obecnie do kobiety mieszkającej w Niemczech, która nic tam nie robi. Z magazynu zostały tylko resztki murów oraz posadzki.
– Prawdopodobnie pękła rura kolektora instalacji burzowej, do której spływa woda z ulicy Podchorążych i innych położonych powyżej – usłyszeliśmy od strażników miejskich, którzy w miniony piątek na miejscu ocenili sytuację.
Lało intensywnie tylko przez kilka minut, ale woda z uszkodzonej rury wpłynęła na podwórko i do piwnic budynku przy ulicy Lwóweckiej. Wypełniła też piwnicę w zrujnowanym magazynie.
– Co się stanie, gdy znowu zacznie mocno padać, mamy uciekać z mieszkań? – pyta mieszkaniec domu, Krzysztof Dąbrowski. – Jak zaczęli kopać teren, to nie przeszkadzało, że jest prywatny, a teraz jak trzeba nam pomóc to mówią, że nie mogą nic zrobić bo to prywatna własność. A my co, mamy sypać worki z piaskiem? – nerwowo pytają ludzie.
– Ponieważ jest to prywatny teren, prace będą mogły być tutaj wykonane dopiero po wydaniu odpowiedniej decyzji przez prezydenta miasta. O taką zgodę wystąpimy w protokole – obiecali mieszkańcom strażnicy miejscy. Póki co ludzie z Lwóweckiej obawiają się, że podobny dramat będą przeżywali podczas każdej ulewy.