- Różne rzeczy już widziałam, ale to co znalazłam w poniedziałek (10.02) doprowadziło mnie do łez – zaczyna swoją opowieść pani Violetta. - Zauważyłam coś leżącego na trawie przy dużych schodach od strony Mickiewicza, początkowo nie podchodziłam, bo często siedzą tam na ławce smakosze tanich win i zostawiają po sobie śmietnik. W środę (12.02) podeszłam i zobaczyłam martwego pieska, prawdopodobnie uduszonego, bo leżała przy nim reklamówka jednorazowa, a na sierści zaplątana była gumka. O fakcie tym poinformowałam Straż Miejską. Była to godzina 9.00-9.30. Pan, z którym rozmawiałam zapewniał, że zaraz się tym zajmą i podziękował za informację. O 10.00 w tej samej sprawie dzwoniła inna osoba – dodaje.
Martwy zwierzak został ostatecznie zabrany w piątek (14.02). - W ubiegłym roku znalazłam z koleżanką innego pieska uwięzionego pod skałą. Wtedy interwencja była szybka. Przyjechała nawet straż pożarna, a teraz martwe zwierzę leży to niech sobie leży? Na wiarygodność tego dołączam zdjęcia – podkreśla jeleniogórzanka.
Zastępca komendanta Straży Miejskiej w Jeleniej Górze Jacek Winiarki wyjaśnia, że pierwsze zgłoszenie, które odnotowali strażnicy w raporcie, było w czwartek (13.02).
- Tego samego dnia zgłosiliśmy to schronisku dla zwierząt, które zajmuje się odbieraniem z terenu gminy padłych zwierząt – wyjaśnia z-ca komendanta Jacek Winiarski. – W piątek na miejsce pojechał nasz strażnik i zwierzak został zabrany – dodaje wiceszef straży.
Kierownik schroniska natomiast tłumaczy, że pracownicy psa pojechali tuż po zgłoszeniu, ale zwierzaka nie znaleźli. - To był mały piesek w reklamówce, więc trudno było go znaleźć pośród drzew. Poza tym podano nam nieprecyzyjną lokalizację – wyjaśnia kierownik schroniska. – Dostaliśmy natomiast numer telefonu do kobiety, która zgłaszała całą sprawę. Dzwoniliśmy do niej kilka razy, ale ona nie odbierała. Dopiero w piątek po dwóch godzinach przeczesywania parku udało się znaleźć zwłoki tego psa. Na zabranie martwego zwierzęcia mamy 12 godzin od zgłoszenia, ale staramy się to robić natychmiast. W tym przypadku był problem ze znalezieniem czworonoga – podkreśla kolejny raz kierownik schroniska.