O co chodzi? - Rok temu, w czerwcu, w Fundacji Kultury Ekologicznej pojawili się ludzie, którzy deklarowali wesprzeć finansowo FKE przez udzielenie pomocy finansowej (tzw. donacji) pod warunkiem ustąpienia dotychczasowej rady fundacji i powołanie nowych członków rady i zarządu z ich grona. W umowie był najpierw zapis o wkładzie pieniężnym, który miał być zwrócony w 2014 r., jednak zapis ten został usunięty, gdyż byłoby to sprzeczne z zasadą donacji. Po przystąpieniu do rady, nowi członkowie ustalili, że jednak musi być aneks do umowy, o tym zwrocie pieniędzy – opowiada Jacek Jakubiec. Dziś ocenia, że była to z ich strony manipulacja wobec poprzedniej rady. - Nowi członkowie mieli zasilić fundację kwotą ok. 200 tys. zł, a wpłacili jedynie 25 proc. tej sumy - informuje.
- Nie wiadomo, co dzieje się z pieniędzmi w wysokości 315 tys. złotych, które pochodzą ze zwrotu nadpłaty podatku VAT. Odkąd nie jestem prezesem fundacji, księgowa ma zakaz informowania mnie o funduszach, a od trzech pozostałych członków rady otrzymałem nakaz opuszczenia zamku, którym się opiekuję i w którym mieszkam z rodziną od lat – mówi były prezes Fundacji Kultury Ekologicznej.
- Ponadto bez odpowiednich pozwoleń postanowili zrobić z Dworu Czarne noclegownię, czyli pokoje do wynajęcia, dla turystów. Opieki nad obiektem ze strony nowych członków było coraz mniej. Nie byłem powiadamiany o posiedzeniach rady. Nie chciałem dłużej w tym uczestniczyć. Konflikt tak się nasilił, że zrezygnowałem z funkcji prezesa zarządu. Teraz chcą mnie usunąć z pozostałych funkcji, łącznie z funkcją kustosza dworu, którą pełnię od ponad 30 lat. Otrzymałem wypowiedzenie z mieszkania znajdującego się na dworze, w którym jestem zameldowany wraz z całą rodziną. W marcu tego roku pozbyto się także dyrektora fundacji, gdyż stawiał niewygodne pytania pozostałym członkom rady – opowiada Jacek Jakubiec.
Do prokuratury rejonowej wpłynęło zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa, gdyż wciąż nie wiadomo co dzieje się z pieniędzmi należącymi do fundacji, które miały być wykorzystane na rozwój Dworu Czarne. Jacek Jakubiec zgłosił także sprawę na policję, do prezydenta Jeleniej Góry oraz do Ministerstwa Środowiska.
- Wydarzeniem o kluczowym znaczeniu było wspólne posiedzenie Rady i Zarządu FKE w dniu 27 czerwca.2011 r., kiedy to przyjęta została oferta tzw. umowy donacyjnej, na mocy której nastąpiła zmiana składu Rady FKE. Równocześnie zapowiedziano szybkie oddłużenie fundacji i oparcie jej funkcjonowania na profesjonalnym menedżmencie – twierdzi Jacek Jakubiec. - Teraz mam dowody na to, że celem działania osób, które od 27 czerwca są w składzie kierowniczych organów FKE jest wrogie przejęcie fundacji wraz z jej majątkiem.
Kiedy poprosiliśmy przewodniczącą FKE Grażynę Szczepaniak o ustosunkowanie się do zarzutów Jacka Jakubca, zareagowała emocjonalnie: - To co słyszę, burzy mi krew w żyłach, to zniesławienie. Wszystkie te rzeczy są kłamstwem – stwierdziła w rozmowie telefonicznej.
- Zgodnie z ustawą o fundacjach każda posiada organ nadzoru, którym jest minister właściwy ze względu na jej cele statutowe. Organem nadzoru dla Fundacji Kultury Ekologicznej jest Minister Ochrony Środowiska. Zatem każdy, kto poweźmie informacje o nieprawidłowościach w funkcjonowaniu fundacji ma społeczny obowiązek zawiadomić o tym właśnie tego ministra – wyjaśniała kilka dni później w e-mailu do nas. - To on jedynie może legalnie rozstrzygać o zasadności stawianych przez p. Jacka Jakubca zarzutów. Zarząd fundacji może jedynie wyrazić swój pogląd, zgodnie z którym stawiane zarzuty nie mają najmniejszego pokrycia w rzeczywistości – napisała Grażyna Szczepaniak.
- Uważamy, że publiczne mówienie złych rzeczy o innych osobach jest powszechnie uznawane za postępowanie niemoralne i za szkodliwe do tego stopnia, że jest zabronione pod groźbą kary. Wszyscy wiemy, że złym słowem można ranić jak nożem – twierdziła Grażyna Szczepaniak. - My również mamy różnego rodzaju zastrzeżenia pod adresem p. Jacka Jakubca, ale zawsze formułujemy je pod jego jedynie adresem, względnie kierujemy je do właściwych organów władzy publicznej. Jest to jedyny właściwy sposób postępowania w demokratycznym państwie prawa. Należy przy tym zaznaczyć, że nie pełnimy funkcji publicznych w odniesieniu do których obowiązują bardziej liberalne standardy traktowania w mediach – podkreślała.
Jacek Jakubiec wiele nadziei pokłada w grupie ludzi, którzy zamierzają wspierać działania na rzecz Dworu Czarne poprzez stowarzyszenie, które zakładają. - Z dużą nadzieją powitałem nowe propozycje, pochodzące od młodych ludzi. Ich inicjatywa polega na tym, że Dwór Czarne, uratowany kiedyś od zagłady dzięki aktywności obywatelskiej, powinien znów być obroniony przez obywateli. Obroniony przed niegodziwymi zamysłami - twierdzi Jacek Jakubiec.
Jednym z animatorów tego przedsięwzięcia jest Sławomir Meredyk. - Cel jak i główna idea powołania Stowarzyszenia Przyjaciół Dworu Czarne bardzo się pokrywają. To po prostu chęć działania grupy ludzi związanych z jakże pięknym miejscem, jakim jest dwór – tłumaczy. - Co chcemy robić? Chcemy go ratować, najprościej mówiąc. Przez ostatnie pół roku w dworze nie działo się nic, co poprawiałoby jego wizerunek i pomagało płacić rachunki. Dwór potrzebuje ludzi (nas) do organizacji imprez, które zachęcą do zwiedzania przyjezdnych oraz miejscowych. - dodaje. - Wszyscy wiemy że w dworze dobrze się nie dzieje i pierwszymi krokami, które podejmiemy, będzie walka o byt dworu. Tutaj walka toczy się już na bardzo szeroką skalę, ale to odrębny temat – wyjaśnia Sławomir Meredyk. I dodaje: Stowarzyszenie jest w tej chwili na etapie "sklejania" . Budujemy statut, jesteśmy po kilku spotkaniach w mniejszym,czy większym gronie. Znaleźliśmy sojuszników, pomoc prawną i jesteśmy prawie gotowi. Na razie ma to być zrzeszenie osób, które już coś o Dworze Czarne wiedzą, są zorientowani w jego problemach oraz mają konkretne pomysły i plany działania – podkreśla.
Ostatnio Jacek Jakubiec umieścił na swoim blogu obszerny list otwarty do obecnych szefów FKE. Oto jego treść:
Do
Jarosława Bogulaka i Grażyny Szczepaniak
Jarku, Grażyno –
ten blogowy wpis kieruję do was jako list otwarty. bo sytuacja Fundacji Kultury Ekologicznej dziś tego wymaga.
Fundacji z którą jeszcze niedawno niby się tak bardzo utożsamialiście, a która teraz, za waszą sprawą znalazła się w stanie jakiegoś obłędnego matrix’u! Albo jeszcze gorzej, bo według was Fundacji Kultury Ekologicznej po prostu już nie ma ! …
Muszę wam powiedzieć co o tym myślę. Czynię to publicznie, bo to temat, którego nie wolno zamieść pod dywan w kręgu paru osób. Może tam u was, w dolnośląskiej metropolii, ale nie tu w bliskiej memu sercu Jeleniej Górze.
***
Wczoraj minął rok, od dnia w którym to się zaczęło. Potem były trzy, cztery miesiące pełne wigoru i optymizmu (dziś widzę jak naiwnego), potem seria coraz większych rozczarowań, próby zrozumienia przeze mnie o co wam właściwie chodzi, potem wasze kolejne, coraz bardziej dla mnie niezrozumiałe działania, kryzys w naszych relacjach i wreszcie dzień 13.04.12. Wtedy podjąłem decyzję o rezygnacji z pełnionej od 22 lat funkcji prezesa zarządu FKE, bo inaczej postąpić nie mogłem. Nastąpiła przyspieszona eskalacja waszych wrogich działań i oto jesteśmy w fazie przesilenia...
Tak w skrócie wyglądała sekwencja odchodzenia od klimatu pierwszych „miodowych” miesięcy po waszym wejściu w skład kierownictwa FKE i w rolę menedżerskiego duetu, kierującego pracą Fundacji.
Każdy z tych etapów można szczegółowo przedstawiać, ale to „temat na poemat”. Ograniczę się do przypomnienia tego, co dla mnie było pierwszym szokiem. Ty Jarku słusznie nazwałeś to „skandalem bankowym”, choć co do tego, kto był jego autorem, zostaliśmy każdy przy swoim zdaniu.
W styczniu poinformowałem was, że na wygaszane konto FKE w Banku PeKaO S.A. w Jeleniej Górze wpłynęła kwota blisko 15 tys. zł z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa z tytułu tzw. dopłat rolnych. Był to efekt wdrożonego rok wcześniej programu reaktywowania rolniczej przestrzeni produkcyjnej d. majątku na Czarnem. I oto w dniu 1.02. usłyszałem w telefonie od Grażyny, że jesteście w drodze do Jeleniej Góry, m.in. w celu przelania tej kwoty na konto FKE założone w jednym z banków wrocławskich. Jako że kwota ta z mocy obowiązujących regulacji ma konkretne przeznaczenie, w czym mogliście się nie orientować, uzgodniliśmy, że w tej sprawie spotkamy się przed operacją bankową.
Zdumiałem się, gdy krótko potem zatelefonowano do mnie z banku z informacją, że dwie nieznane tam osoby zamierzają w imieniu FKE założyć nową listę podpisów bankowych i dokonać operacji przelewu, wyjaśniając że prezes zarządu nie jest im do tego potrzebny. Przyznaję, że wtedy mną szarpnęło i poprosiłem bank o wstrzymanie się z operacją. Odblokowałem ją po naszej bardzo niemiłej rozmowie. Na drugi dzień przeprosiłem panie w banku za wczorajsze emocje i załagodziłem sytuację. Zwłaszcza że dowiedziałem się, że na Bogu ducha winną pracownicę banku złożyliście skargę na piśmie. No cóż, można być katonem w egzekwowaniu (może i uprawnionym) formalnych uregulowań, a przy tym kogoś bezsensownie krzywdzić. Co do mnie, zdarzenie to pozbawiło mnie resztek złudzeń, że mam do czynienia z ludźmi dobrej woli.
To tylko jedno z list bulwersujących doświadczeń z współpracy z wami...
Ostatni akt prowadzonej przez was gry przywołuję w tekście „Dwór znów zagrożony?”, zamieszczonym na blogu www.jakubiec.jg24.pl. Wśród komentarzy są do was Jarku i Grażyno apele, byście się wypowiedzieli. Wspomniano tam list otwarty skierowany do was w styczniu przez członków kierowanego przez was stowarzyszenia Emmaus Wrocław. To wszystko, co zrobiliście w jeleniogórskiej Fundacji, to kalka metod i zwyczajów opisanych w tym liście. Wymownym podsumowaniem waszych poczynań w tamtym środowisku jest oświadczenie, jakie 28.05.b.r. opublikował na portalu www.wiadomości.ngo.pl Grzegorz Hajduk, delegat narodowy polskich grup Emaus. Oto fragment: „(…) Stowarzyszenie Emmaus Wrocław aplikowało o próbne członkostwo w ruchu Emmaus, niemniej status taki z wielu względów nie został im przyznany, stwarzanie pozorów bycia częścią Ruchu i współdzielenia jego ideałów jest niczym więcej jak cynicznym oszustwem.”
Podsumowanie :
Gdy mówię o działaniach wrogich to nie tyle wobec mnie i mojej rodziny (tu zaiste dajecie ekstra-popisy), co o poczynaniach zdradzieckich wobec Fundacji, nad którą od roku sprawujecie menedżerskie, a de facto dyktatorskie rządy. Przede wszystkim jednak mówię o działaniach szkodliwych a w efekcie wrogich wobec cennego dobra publicznego jakim jest zabytkowy Dwór „Czarne”. Na to oczywiście zgody być nie może i chyba już się zorientowaliście, że jej nie będzie. Nie tylko z mojej strony.
Konflikt ma dwie płaszczyzny. Jest przedmiotem zainteresowania kilku instytucji i organów administracji, trafił do organów prokuratorskich i sądowych, sprawy toczą się swoim trybem i tyle na ten temat. Rozstrzygnięcia mogą być różne. Jakie by nie były, mam nadzieję, że da się uniknąć procedur przewlekłych. I obyż ten rok był już ostatnim rokiem tak głupio zmarnowanym dla sprawy „Czarnego” !
Drugi poziom na którym sprawa się toczy, to opinia publiczna i sfera aktywności obywatelskiej. W tym przypadku jest to szczególnie zrozumiałe i dziwi że w swoich kalkulacjach nie bierzecie tego pod uwagę. Może zresztą wierzycie, iż to co na temat Dworu macie jeleniogórzanom do zaproponowania zyska wam tu rzesze sojuszników? Dotychczasowe wasze inicjatywy (jak hasło „Zamek dla Ciebie, masz pomysł, masz miejsce!”) nie bardzo to potwierdzały, ale te pomysły można było doskonalić. Gdy się nam jeszcze udawało w miarę normalnie rozmawiać, apelowałem o dialog na kluczowe dla FKE tematy. Bez efektu. Kierowane do was kolejne analizy, pytania i apele prezesa kwitowało milczenie.
Zaczęliście dawać mi do zrozumienia, że i tak o wszystkim zadecyduje, jak to podkreślałeś Jarku, „demokracja”. Konkretnie: proporcje głosów 3:1 w Zarządzie, z czego coraz bardziej wynikało, że nic tu już po mnie. To że nie interesowała was jakakolwiek wizja tego miejsca, skuteczna opieka nad zamkiem, czy jakość ofert dla społeczeństwa, wyszło czarno na białym w ostatnim czasie. Stało się też jasne, że osoba niżej podpisanego nie mieści się w waszych rzeczywistych zamiarach…
Jarku i Grażyno, nie wiem kiedy i jak skończy się ta nie przeze mnie wywołana wojna. Oby jak najrychlej. Ale niezależnie od tego pozostaniecie dla mnie zdrajcami Fundacji Kultury Ekologicznej.
Dziś wszystko na to wskazuje, że wasze działania od początku były grą pozorów, którą staraliście się uśpić czujność poprzedniej Rady Fundacji, by przejąć dwór Czarne i cały jej majątek.
Teraz można już zrozumieć po co wam te kolejne podmioty – stowarzyszenia, fundacje, spółki – Stowarzyszenie Emmaus, Fundacja Emmaus 7,5 mili, Fundacja Compati. Tę założyliście za 12 groszy z kapitałem założycielskim 1000,00 złotych w zaledwie kilka tygodni po wejściu do Rady i Zarządu FKE, by teraz, w maju 2012 roku ta nowopowstała Fundacja przejęła za waszymi dwoma podpisami Dwór Czarne i cały majątek oraz dorobek FKE. Po co Wam kolejne spółki „Social Mind” Sp. z o.o. we Wrocławiu i „Social Mind” Sp. komandytowa w Jeleniej Górze? Czy tak rozbudowani, wręcz korporacyjni, chcecie zaciągać kredyty pod zastaw Dworu „Czarne”, czy może chcecie sprzedać ten zamek?
To, co zrobiliście mnie i Fundacji Kultury Ekologicznej jest zwykłą niegodziwością oraz wypaczeniem szlachetnych idei sektora obywatelskiego. Czuję się oszukany, zdradzony a teraz okradany z mojego wieloletniego dorobku! Nie zamierzam się z tym godzić!
Czy jesteście oszustami, czy pospolitymi złodziejami idei i majątku FKE? To oceni sąd i wyda wyrok w waszej sprawie...
Nie powinno być dla takich jak wy miejsca w sektorze obywatelskim !!!
Nie mam dla was szacunku
Jacek Jakubiec